Na początku tego roku opublikowałam ważny dla mnie wpis, który zatytułowałam 2015 ROKIEM SPEŁNIANIA MARZEŃ. Zdradziłam w nim między innymi, że pod wpływem chwili postanowiłam zrealizować jeden z punktów na liście rzeczy do zrobienia przynajmniej raz w życiu i kupiłam bilety do Paryża! Na ten weekend musiałam poczekać ponad dwa miesiące, ale kiedy już nadszedł, cieszyłam się każdą jego chwilą. Jeśli śledzicie mój instagram, wiecie już, że wyjście na wieżę Eiffela było pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam po przyjeździe. Uczucie, które mi towarzyszyło, kiedy znalazłam się na samej górze, było nie do opisania! Kilka osób, słysząc o moich planach, pytało, czy opłaca mi się lecieć do Paryża na dwa dni - że za krótko, szkoda czasu w podróży i pieniędzy. A ja wam powiem tyle: te dwa dni były wypełnione taką ilością fantastycznych momentów, że z czystym sumieniem mogę powiedzieć - nie żałuję! Ludzie, nie odkładajcie spełniania swoich marzeń na nieokreślone "kiedyś". Nigdy nie wiadomo, co przyniesie nam przyszłość (staram się brzmieć jak najmniej banalnie, ale czasem mi nie wychodzi), więc trzeba wykorzystywać każdą okazję. Oczywiście, że sama mam z tym problemy, ale staram się i w tym roku całkiem nieźle wychodzi mi nieodkładanie wszystkiego na później.
No dobra, ale miało być o kosmetykach. Mój wyjazd zbiegł się w czasie z propozycją Annabelle Minerals, żebym napisała na blogu coś na temat ich produktów. Krótko przed wylotem dotarła do mnie paczka, w której znalazłam podkład, korektor i róż, a także trzy pędzle. Od razu wiedziałam, że wezmę te kosmetyki ze sobą do Paryża. Jeśli latacie tylko z bagażem podręcznym, z pewnością wiecie, jak wkurzające bywa wożenie ze sobą płynnych produktów - trzeba pamiętać, żeby je osobno zapakować, potem wyjąć w trakcie kontroli, jednocześnie zdejmując buty, pasek, zegarek, wyciągając z kieszeni telefon, klucze, portfel, a na dodatek szukając karty pokładowej, którą jeszcze przed chwilą mieliście w ręce, a teraz nigdzie jej nie ma.
W ogóle myślę, że sypkie produkty to najlepszy wybór na podróż. Pomijając już samo to, że nie są płynne, więc nie trzeba się nimi przejmować w trakcie kontroli na lotnisku, mają wiele innych zalet. Ja wzięłam ze sobą pełne opakowania, bo po prostu chciałam im zrobić zdjęcia, ale spokojnie można odsypać dowolną ilość produktów do małych pojemniczków (np. po próbkach kosmetyków lub takich kupionych w zestawach podróżnych), dzięki czemu zaoszczędzamy miejsce i odciążamy kosmetyczkę. No i warto wspomnieć o jeszcze jednym - możemy być pewni, że nasz ulubiony prasowany róż nie skończy w kawałkach (komu nie zdarzyło się to choć raz?).
W kosmetyczce, którą zabrałam ze sobą do Paryża, poza produktami Annabelle Minerals z kosmetyków kolorowych znalazł się jeszcze tylko tusz do rzęs i błyszczyk. Nie potrzebowałam wielu produktów, w końcu to były tylko dwa dni, a podkład, korektor i róż Annabelle Minerals zapewniły mi ładny wygląd cery.
Podkład Annabelle Minerals dostępny jest w trzech rodzajach i dziewięciu odcieniach. Ja wybrałam dla siebie najbardziej chwaloną wersję kryjącą w idealnym dla mojej jasnej cery odcieniu Golden Fairest. Produkt jest dostępny w dwóch pojemnościach (4 lub 10 g), można też zamówić próbki różnych odcieni po 1 g. Producent sugeruje, żeby nakładać go pędzlem flat top. To było moje pierwsze zetknięcie z mineralnym podkładem, więc musiałam nauczyć się go aplikować. Pierwsze użycie było klapą - produkt rozprowadziłam nierówno i nie wyglądało to dobrze. Dość szybko ogarnęłam jednak technikę, która zapewnia mi równomierne średnie krycie bez efektu maski. Tak jak wspomniałam, kolor idealnie pasuje do mojego odcienia cery, więc wygląda dobrze nawet wtedy, kiedy makijaż robię w pośpiechu (a nie ukrywam, że w Paryżu nie chciałam marnować ani minuty na przejmowanie się makijażem idealnym w każdym calu).
Drugim produktem, który do mnie trafił, był korektor, który jest dostępny w trzech odcieniach (4 g), ale można zamówić również wzornik wszystkich kolorów w woreczkach strunowych. Początkowo chciałam oczywiście zdecydować się na najjaśniejszy, ale w porę przejrzałam swatche na blogach i doszłam do wniosku, że za bardzo wpada on w zielone tony. Wybrałam więc Medium i był to strzał w dziesiątkę. Ten kolor idealnie maskuje moje cienie pod oczami. Nie chcę zapeszać, ale korektor Annabelle Minerals ma szansę stać się moim dużym ulubieńcem - wygląda bardzo naturalnie.
Na koniec zostawiłam mój typ numer jeden z całej trójki, czyli róż. Po przeglądnięciu dziesiątek swatchy na różnych blogach zdecydowałam się na odcień Romantic. Jeśli chodzi o róże, przechodziłam w trakcie mojej makijażowej przygody różne fazy. Przez ostatnich kilka lat najczęściej wybierałam mocno napigmentowane produkty, z którymi trzeba było uważać, żeby nie uzyskać przerysowanego efektu. Ostatnio jednak chętniej sięgam po bardziej naturalne odcienie i ten blady, chłodny róż idealnie wpisał się w ten trend. To taki super bezpieczny wybór dla jasnych karnacji. Wygląda bardzo naturalnie i naprawdę nie da się z nim przesadzić, więc będzie świetny również dla początkujących. Efekt - promienna, ożywiona cera. Bardzo, bardzo mi się podoba ten produkt i od kiedy go mam, sięgam po niego codziennie.
Z Paryża wróciłam bogatsza o dziesiątki wspaniałych wspomnień i oczywiście o dowód na spełnienie jednego z moich marzeń - bilety na wieżę Eiffela! Schowałam je do pudełka z moimi najcenniejszymi skarbami i mam nadzieję, że ten niezapomniany weekend był zapowiedzią kolejnych cudownych rzeczy, które czekają mnie w tym roku.
Przesyłam wam moc pozytywnych myśli znad możliwie najbardziej paryskiej przekąski - kawy i croissanta :) A jeśli chcecie zobaczyć zdjęcia z Paryża, zapraszam na mojego instagrama.
Przesyłam wam moc pozytywnych myśli znad możliwie najbardziej paryskiej przekąski - kawy i croissanta :) A jeśli chcecie zobaczyć zdjęcia z Paryża, zapraszam na mojego instagrama.
Z gamy AM mam tylko podkład, ale i ja zabieram go wszędzie. Nie rozstaję się z nim od pół roku, już nie wyobrażam sobie powrotu do drogeryjnych fluidów. :) Przepiękne zdjęcia! :) Gratuluję udanej wycieczki i życzę, aby spełniły się także i inne marzenia!
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam Twojego bloga i znalazłam informację, że masz ten sam podkład co ja - matujący w odcieniu Golden Fairest :) Piszesz, że dobrze wpłynął na stan Twojej cery - mam nadzieję, że też to u siebie zobaczę!
UsuńW poście jest chyba błąd, tam piszesz, że masz wersję kryjącą :)
UsuńDzięki za zwrócenie uwagi, pomyliłam się w komentarzu - mam oczywiście wersję kryjącą!
UsuńNie znam jeszcze mineralnych kosmetyków AM, choć często o nich czytam :) Gratuluję wyjazdu, też kiedyś pojadę... :)
OdpowiedzUsuńNa blogach jest już sporo recenzji produktów Annabelle Minerals i fajnie, bo dzięki temu dobrałam idealne odcienie dla siebie :) Paryż polecam z całego serca, fantastyczne miasto!
UsuńBardzo lubię minerały z Annabelle. Miałam kiedyś ten sam podkład kryjący, ale wersja matująca jednak lepiej się u mnie sprawdza, a kryje również znakomicie. Też używam odcienia Golden Fairest, świetnie wtapia się w moją cerę :) Róż Romantic również znam i lubię, jest mega dziewczęcy :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia z wieżą w tle rewelacyjne :)
Dzięki, bardzo chciałam zrobić właśnie takie zdjęcie i w końcu się udało, choć musiałam wyglądać komicznie, chodząc z miejsca na miejsce z tymi kosmetykami i aparatem ;) U mnie wersja matująca od razu odpadła, bo mam suchą cerę. Zastanawiałam się nad rozświetlającą, ale nie żałuję ostatecznego wyboru.
UsuńJa mam podkład kryjący w kolorze golden fair i go uwielbiam. Czaję się też na róż i zastanawiam się nad romantic właśnie. :)
OdpowiedzUsuńJeśli używasz podkładu w odcieniu Golden Fair, to nie wiem, czy róż Romantic nie będzie zbyt delikatny - myślę, że może być słabo widoczny. Przejrzyj jeszcze swatche na blogach!
UsuńAleż Ci zazdroszczę straszliwie tego Paryża :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja sobie też? Z chęcią bym tam wróciła, już, zaraz.
UsuńTeż używam tego podkładu, ta sama formuła i ten sam odcień - stan mojej cery znasz;) więc wiesz, że u mnie kuku nie robił i sprawdza się wciąż genialnie:) pewnie kiedyś capnę jakiś róż z AM :D
OdpowiedzUsuńA zakrywa Ci TĘ ŻYŁĘ, której nie widzi nikt poza Tobą? :D Kurcze, musimy się jeszcze kiedyś spotkać!
UsuńNiee, TEJ ŻYŁY niee :( jej się nie da ukryć! ona ZAWSZE wychodzi!
UsuńChętnie! :) może nawet by się w tę niedzielę udało, bo ja mam przerwę do 15,30 od 11 jakoś;) a czasami i od 10 jak na seminarium szybciej załatwię swoje sprawy:)
Annabelle bardzo lubię, używam podkładu kryjącgo w kolorze golden light i bardzo go lubię, chociaż zimą używałam raczej estee lauder dobule wear. Jednak z nadejściem wiosny mam zamiar znów przerzucić się na coś lżejszego. Bardzo zazroszcze Paryża! Może zrobiłabyś post na temat organizacji takiej krótkiej wycieczki, gdzie, co i za ile ? :)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś pojawił się wpis na temat tego, jak tanio zorganizować krótką wycieczkę do Paryża, podrzucam link: http://www.lusterko.net/2012/09/tanie-podrozowanie-paryz.html
UsuńA tak w sumie- znasz jezyk francuski?
OdpowiedzUsuńTak :)
Usuńo :) uczyłaś się sama, czy w szkole? przez ile lat? i jaka znajomośc francuskiego jest wystarczająca na takie odwiedziny paryża? :> właśnie się uczę i marzy mi się taki kilkudniowy wypad...
UsuńUczyłam się francuskiego w podstawówce, gimnazjum, liceum i na studiach - łącznie jakieś 10 lat ;) Ale od kilku lat (poza krótkimi wizytami w Paryżu) nie mam żadnego kontaktu z tym językiem. Właściwie to znów się dziwiłam, że bez problemu się ze wszystkimi dogaduję, więc jednak coś mi w głowie jeszcze zostało. Szczerze mówiąc, nie potrafię powiedzieć, jaka znajomość francuskiego wystarczy - ale warto znać ten język choć trochę, bo wielu Francuzów nie mówi po angielsku. Ja pierwszy raz wyjechałam do Francji, kiedy już dobrze znałam język, więc to było trochę inaczej.
UsuńAle super, też chcę do Paryża ;)
OdpowiedzUsuńChętnie pojechałabym znowu do Paryża,magiczne miejsce <3
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, magiczne <3 Ja na pewno wrócę tam jeszcze wielokrotnie!
UsuńWybrać się do Paryża na dwa dni, żeby zrobić takie zdjęcia - zdecydowanie warto!!!
OdpowiedzUsuńTy to dopiero byś zrobiła piękne zdjęcia w takiej scenerii - chciałabym to zobaczyć! :)
UsuńZazdroszczę Paryża! Gdzie spałaś? Polecisz coś?
OdpowiedzUsuńPolecam schronisko młodzieżowe dla osób poniżej 30 r.ż. www.aijparis.com. Jeśli tam nie ma miejsca (tak było tym razem), to szukam po prostu czegoś na trivago - teraz był to Ibis Bercy Village.
UsuńParyż to od dawna moje marzenie. Mam nadzieję, że uda mi się tam wybrać i też zrobić zdjęcia kosmetykom :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! :)
UsuńZ minerałów wypróbowałam już niejeden (uwielbiam, uwielbiam!), ale na Annabelle zdecydowałam się dopiero z okazji Dnia Kobiet (kiedy to wreszcie namówiłam przyjaciółkę na zakup dla siebie, a sama podczepiłam się z próbką pod jej zamówienie :P). Moja wersja to matująca Natural Fairest i po dwóch użyciach z całą pewnością nie mogę powiedzieć zbyt wiele, ale na pewno jest to dobry produkt. A pomimo iż taka ze mnie "stara wyjadaczka" jeśli o minerały chodzi, to z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twojego posta - jakoś nigdy nie pomyślałam o tej gamie kosmetyków jako o produktach idealnych do zabrania w podróż! Już od bardzo dawna nigdzie nie wyjechałam, może to dlatego ;) Bo generalnie to przecież sto procent racji i aż dziw, że wcześniej sama o tym nie pomyślałam ;P
OdpowiedzUsuńMnie to od razu wpadło do głowy, jak tylko zetknęłam się z minerałami :) Dawno nigdzie nie byłaś? Trzeba to koniecznie zmienić - trzymam kciuki!
UsuńZazdroszczę wyjazdu :) pamiętam jednak jak to jest na lotnisku, haha :)
OdpowiedzUsuńSzalenie zazdroszczę wyjazdu! Paryż coraz bardziej za mną chodzi! :)
OdpowiedzUsuńA AM znam i również bardzo lubię. Nie sądziłam, że polubię te podkłady bardziej niż te z Lily Lolo, a jednak! :)
Annabelle i nic więcej do szczęścia nie potrzeba :D Również uwielbiam kosmetyki od nich!
OdpowiedzUsuńNiestety jeszcze nic nie miałam z AM.. Już tyle pozytywnych opinii czytałam o tych produktach, że w końcu muszę się na coś skusić ;-)
OdpowiedzUsuńniestety AM nie ma odcienia dla mnie ;(
OdpowiedzUsuńPlanujesz jeszcze jakieś wpisy o Paryżu? Chciałabym się tam wybrać jesienią, więc chętnie poczytam. Wiem, że był już taki wpis, ale wtedy leciałaś na główne lotnisko, a mnie za nic nie udaje się znaleźć na nie tanich biletów :)
OdpowiedzUsuńTak, postaram się coś opublikować, bo tym razem leciałam na Beauvais, więc rzeczywiście było trochę inaczej.
UsuńSuper :)
UsuńLubię Paryż ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie że spełniłaś swoje marzenie lecąc do Paryża :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo chciałabym tam polecieć i pewnie tak samo jak ty, pierwsze co zrobiłabym po przyjeździe to wieża Eiffla.
Niestety jeszcze nic nie miałam z AM, a już dużo czytałam o kosmetykach tej firmy na kilku blogach.
Super, że spełniłaś marzenie :)
OdpowiedzUsuńMinerały z AM używam już od ponad roku (albo i dłużej) i uwielbiam - podkładu kryjącego Golden Fair nie zamienię na nic innego ;)
Dawno nie czytałam tak przyjemnie napisanej recenzji :) Czytałam setki wpisów na temat minerałów i chociaż miałam ochotę spróbować, tak z czystej ciekawości, to po przeczytaniu Twojego wpisu po prostu muszę w końcu kupić minerały!
OdpowiedzUsuńDziękuję, to najmilszy komentarz, jaki ostatnio przeczytałam!
UsuńOd pół roku używam różu mineralnego Romantic i jestem z niego bardzo zadowolona. To idealny odcień dla mojej bladej cery.
OdpowiedzUsuńMam w planach wypróbować ten podkład w najbliższym czasie :-)
OdpowiedzUsuńA na prasowany puder czy cienie w podróży odkryłam ostatnio sposób: do pudełka trzeba włożyć płatek kosmetyczny - zamortyzuje wstrząsy, wypróbowane! :-)
Ach ten Paryż - poleciałabym znowu :)
OdpowiedzUsuńo jakie ładne zdjęcia :3
OdpowiedzUsuń