Ruszyły wyprzedaże. I jeśli tak jak ja wpadliście na pomysł, żeby wybrać się dzisiaj do galerii, pewnie (znów - tak jak ja) szybko tego pożałowaliście. Jakoś nie skojarzyłam, że wyjątkowo 27 grudnia wypada w tym roku w sobotę i zupełnie nie byłam przygotowana na to, co zobaczyłam w sklepach. Mnie samej udało się zrobić zakupy tylko dlatego, że miałam coś do załatwienia wcześnie rano w mieście, więc w galerii byłam tuż przed otwarciem i od razu uderzyłam do mojego ulubionego Oysho (gdybym mogła, wykupiłabym połowę aktualnej kolekcji!). Kiedy pół godziny później weszłam do położonej naprzeciwko Zary, nie mogłam uwierzyć, że jest dopiero 10.30. W życiu nie widziałam tylu ludzi w tym sklepie, a kolejka do kasy już miała ze dwadzieścia osób. Dziewczyna obok mnie narzekała, że jakaś kobieta wyrwała jej z ręki upatrzony płaszcz. Zrobiłam więc w tył zwrot i zajrzałam jeszcze do Stradivariusa. Tu też było już sporo ludzi, więc chwyciłam tylko upatrzony naszyjnik i grzecznie stanęłam w ogonku przy kasie. Chwilę później jedna z klientek zaczęła robić o coś awanturę kasjerce, a ja stwierdziłam, że galeria to zdecydowanie ostatnie miejsce, w którym mam ochotę dziś przebywać. Jak dobrze, że istnieją sklepy internetowe!
Numerem jeden na mojej liście zakupowej była ciepła góra od piżamy w jakiś świąteczny wzorek. Nie chciałam jednak żadnych mikołajów i wielkich czerwonych napisów, więc szara polarowa bluza z zimowym motywem od razu wpadła mi w oko. Jest miękka, ciepła i była przeceniona z 99,90 na 59,90 zł.
Sweterek z misiem to rzecz, z której cieszę się najbardziej. Podobał mi się już od dawna i raz nawet byłam bliska zakupu, ale ostatecznie stwierdziłam wtedy, że 169 zł to zdecydowanie za dużo. Kiedy jednak zobaczyłam, że został przeceniony na 99,90 zł, i przymierzyłam go raz jeszcze, po prostu musiałam zabrać go ze sobą do domu. Jest cudowny!
To zdjęcie katalogowe idealnie nadawałoby się do wpisu Pauli o grzechach sklepów internetowych. Po jaką cholerę modelka ma inny sweter przewiązany w pasie? Przez to w ogóle nie widać jak wygląda dół swetra i ciężko ocenić jego długość. Na szczęście ja zobaczyłam go na żywo w sklepie i od razu wpadł mi w oko. Zdjęcie, które zrobiłam w przymierzalni, nie jest najlepsze (gdzie moja ręka?!), ale w rzeczywistości sweter ma dłuższy tył, jest ciepły i myślę, że idealnie sprawdzi się teraz, kiedy już oficjalnie przyszła prawdziwa zima. Był przeceniony ze 169 na 119 zł.
Ostatnią rzeczą, którą udało mi się kupić, zanim uciekłam z galerii, jest wielokolorowy naszyjnik. Rok temu widziałam prawie identyczny w Promodzie, ale zanim się na niego zdecydowałam, zniknął ze wszystkich sklepów. Tym razem nie mogłam więc odpuścić, zwłaszcza że zamiast 45,90 kosztował 25,99 zł.
Resztę zakupów zrobię po prostu przez internet. Bardzo się cieszę, że w ostatnich latach większość sieciówek otworzyła również swoje e-sklepy, w których często o wiele łatwiej znaleźć coś ciekawego.
Jakie macie doświadczenia z tegorocznymi wyprzedażami? Robicie zakupy w galerii, przez internet, czy może zupełnie odpuszczacie?