piątek, 19 grudnia 2014

Przetrwać zimę - tydzień na Malcie za ok. 1000 zł

Wróciłam! Tydzień spędzony na Malcie pozwolił mi naładować akumulatory, a przede wszystkim przypomniał mi, że słońce istnieje. Trochę obawiałam się pogody, bo prognozy były różne, ale na szczęście tylko jeden dzień był deszczowy i pochmurny, a w pozostałe było dość ciepło i przyjemnie, choć momentami również bardzo wietrznie. Więc jeśli ktoś zapyta mnie, czy warto pojechać na Maltę w zimie, odpowiem, że oczywiście! Jest to świetne miejsce, żeby za niewielkie pieniądze trochę się ogrzać i odpocząć, kiedy w Polsce jest zimno i szaro.

Mimo że nie zliczałam każdego wydatku, jestem raczej pewna, że wszystko kosztowało mnie ok. tysiąca złotych - i to bez żadnych wysiłków, żeby wyjazd był jak najtańszy. W przypadku Malty ceny lotów i (zwłaszcza) hoteli drastycznie spadają poza sezonem. Bez problemu można zarezerwować pokój w kilkugwiazdkowym hotelu za ułamek "wakacyjnej" ceny.

SAMOLOT
Jestem pewna, że śledząc promocje linii lotniczych, można upolować bardzo tanie bilety, jednak wiele o spadku cen poza sezonem mówi to, że ja bez polowania zapłaciłam za przelot w dwie strony ok. 250 zł (we wrześniu, czyli 2,5 miesiąca przed odlotem). Przy okazji polecam odkrytą niedawno stronę samolotemtaniej.pl, która pokazuje, gdzie aktualnie można tanio dolecieć z danego miasta.

HOTEL
Ponieważ miał to być wyjazd czysto wypoczynkowy, początkowo planowałam zarezerwowanie pokoju z jakimś wypasionym hotelu. Po przeczytaniu wielu recenzji (polecam tripadvisor.com), ostatecznie zdecydowałam się jednak na niewielki ParkLane Aparthotel (****) w miejscowości Qawra na północy wyspy i była to świetna decyzja. Obiekt ten ma właściwie same pozytywne opinie, obsługa jest przemiła (wydaje mi się, że to rodzinny biznes), pokoje bardzo ładne, odnowione, z aneksem kuchennym i bezpłatnym dostępem do wifi. Na dachu jest basen (nie korzystałam) i taras, z którego można podziwiać widok na morze. Tuż obok znajduje się terminal autobusowy, więc jest to idealna baza wypadowa w inne części kraju. Nocleg kosztował ok. 500 zł za osobę za tydzień.


BILETY
Jedną z pierwszych rzeczy, które zaskoczyły mnie na Malcie, były bardzo niskie ceny biletów (1,5e za dzień, 6,5e za tydzień). Szybko okazało się, że nie bez przyczyny. Autobusy jeżdżą po całej Malcie, więc jest to idealny sposób podróżowania dla turystów, ale nie wyobrażam sobie korzystania z takiej komunikacji na co dzień. Dojechanie gdziekolwiek zajmuje bardzo dużo czasu, bo autobusy albo jadą powoli, albo stoją w korku, albo ich trasa biegnie wężykiem przez różne inne miejscowości (moim hitem jest 15 km przejechane w 1,5 godziny).
Z płatnych atrakcji turystycznych zdecydowałam się na prom na Gozo (4,5e), wstęp do konkatedry św. Jana w Valletcie (6e), zwiedzanie fortu Rinella (8e) i rejs łódką po Blue Grotto (8e).

JEDZENIE
Na Malcie królują dania brytyjskie i włoskie. Na każdym kroku znajdują się sportowe puby, a w większości kawiarni na śniadanie serwuje się kiełbaski i jajka. Nie wiem, czy ceny poza sezonem spadają, ale nie są zbyt wysokie. W ogóle Malta jest zdecydowanie najtańszym krajem w strefie euro, w jakim byłam, więc w supermarketach można zrobić zakupy w cenach niewiele wyższych od tych polskich (szczególnie polecam kozi ser i przepyszne dojrzałe owoce mango). Szybką przekąskę można kupić w pastizzeriach, które znajdują się na każdym kroku i serwują ciasto francuskie zapiekane na słono lub słodko z serem, pastą z groszku, kiełbaskami, szynką i serem itp.


Malta zrobiła na mnie ogólnie dobre wrażenie. Nie mogło być inaczej - w końcu to wyspa, więc z każdej strony jest morze, które uwielbiam. Widoki są po prostu cudowne! Na wyspie Gozo znajduje się jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam w życiu - Azure Window. Z kolei na południu Malty są równie piękne dwustumetrowe klify Dingli. Słońce świeci tu prawie cały czas, więc możemy zapomnieć o ponurym jesienno-zimowym nastroju. Wiem jednak, że raczej nie jest to miejsce, które wybrałabym na wakacyjny urlop - skoro nawet w grudniu wszędzie było bardzo dużo turystów, to ilu ich jest na przykład w lipcu? I czy autobusy jeżdżą wtedy jeszcze wolniej, więc pół dnia spędza się w komunikacji? No i najważniejsze: Malta to nie jest dobre miejsce na typowo nadmorski wypoczynek. Piaszczyste plaże są tu rzadkością, a te, które można tu znaleźć, są małe, brudne i brzydkie.

Na Maltę na pewno jeszcze kiedyś wrócę, choćby po to, żeby ponownie zobaczyć Azure Window, ale następnym razem również wybiorę się tu poza sezonem. Myślę, że w środku lata i przy jeszcze większej liczbie turystów, ten malutki kraj może przytłoczyć i nie zapewnić dobrego odpoczynku.