Kiedy wyjazd na Islandię był wciąż tylko pomysłem, który kiedyś w dalekiej przyszłości miałam zamiar zrealizować, byłam trochę zaniepokojona tym, że zupełnie nie wiem, jak się zabrać do organizacji takiej wyprawy. Żeby nie stchórzyć, podjęłam więc jedyną prawidłową decyzję i kiedy pojawiła się promocja na bilety lotnicze, po prostu je kupiłam, zakładając, że jakoś to będzie. Był październik, do maja pozostawało tyle miesięcy, że spokojnie mogłam całą organizację odłożyć na bliżej niekreślone kiedyś. I to kiedyś się tak przeciągało i przeciągało, w końcu na początku roku zmusiłam się do zaklepania samochodu i kupienia przewodnika na ebayu. Jak można było się domyślić, skończyło się to totalną paniką na początku maja, kiedy poczułam wyraźnie, że jestem totalnie nieprzygotowana do tego wszystkiego i że najlepszym, ale to najlepszym wyjściem byłoby po prostu zostanie w domu.
Oczywiście tego nie zrobiłam, bo bilety były za drogie.
Na Islandię polecieliśmy we dwoje z bardzo mglistym pojęciem na temat tego, co właściwie będziemy robić. To znaczy mieliśmy na szczęście plan na pierwszy dzień, czyli: odbieramy samochód, robimy w sklepie zapas wody i jedziemy na wschód, zatrzymując się na pierwszą noc na jakimś parkingu. Jak się później okazało, ten bardzo ogólny plan "okrążamy wyspę, zatrzymując się tam, gdzie coś nas zainteresuje i śpiąc tam, gdzie akurat zastanie nas noc" okazał się wystarczający :)
Na Islandii spędziliśmy sześć pełnych dni i dwa niepełne, podczas których:
- przejechaliśmy samochodem ponad 2000 km
- przespaliśmy 6 nocy w malutkim Renault Clio
- szarpnęliśmy się na 1 noc pod dachem, gdzie na nowo odkryliśmy takie cuda jak czajnik elektryczny, bieżąca woda i ogrzewanie
- byliśmy na 4 basenach, w których wygrzewaliśmy się przed kolejnym zderzeniem z wiatrem
Więcej o samej Islandii przeczytacie w poprzednim wpisie o 10 RZECZACH, ZA KTÓRE POKOCHAŁAM ISLANDIĘ.
Jeśli więc chodzi o organizację, to właściwie tyle. Jasne, że jeśli ktoś ma zamiar chodzić po lodowcu i nurkować z fokami, albo chociaż spać w bardziej cywilizowanych warunkach, to musi się lepiej przygotować, zrobić różne rezerwacje i tak dalej, no ale my na takie rzeczy nie mieliśmy (niestety) czasu i pieniędzy (ale wszystko przed nami).
Maciek Budzich aka Mediafun opublikował kiedyś na swoim blogu podsumowanie kosztów wycieczki na Islandię, postanowiłam więc zrobić coś podobnego, ponieważ mój wyjazd miał też trochę inny charakter.
37% - wypożyczenie samochodu (Blue Car Rental) - 1827 zł*
36% - bilety lotnicze (Lufthansa przez Frankfurt) - 1731 zł
16% - paliwo, przejazd przez tunel, butla gazowa - 783 zł
4% - jeden nocleg - 218 zł
3% - jedzenie - 151 zł
3% - wejścia na baseny - 134 zł
1% - inne (pocztówki, toaleta, wejścia) - 29 zł
RAZEM NA OSOBĘ 2436 ZŁ
* nie doliczam kary, którą musieliśmy zapłacić za odprysk lakieru, ponieważ w tym przypadku mieliśmy po prostu pecha
Uważam, że całkiem nieźle nam wyszedł cenowo ten wyjazd, biorąc pod uwagę, że po pierwsze Islandia jest koszmarnie, ale naprawdę koszmarnie droga, a po drugie żadni z nas ekstremalni podróżnicy i o ile spanie w samochodzie i mycie zębów w lodowatej wodzie na poboczu było do zniesienia, to naprawdę nie wyobrażam sobie siebie łapiącej na Islandii stopa i śpiącej w namiocie. No, przynajmniej na pewno nie w maju.
Dużo zaoszczędziliśmy na jedzeniu, bo jak prawdziwe cebulaki zabraliśmy ze sobą całą walizkę zakupów z Lidla :) Mieliśmy jeden pusty bagaż, więc postanowiliśmy w ten sposób go wykorzystać, i bardzo dobrze - jedzenie, jak wszystko (poza basenami) na Islandii jest drogie, nawet w najtańszych dyskontach, a poza tym i tak musieliśmy mieć zapasy, bo nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy dojedziemy do jakiegoś otwartego sklepu.
Jeśli macie jakieś pytania, to śmiało możecie do mnie pisać, pomogę, na ile będę mogła. Oczywiście zachęcam was do sprawdzenia wszystkiego w praktyce i zorganizowania sobie wycieczki do tego totalnie oderwanego od świata cudownego kraju. Skoro ja dałam radę, to i wy nie powinniście mieć problemu.
P.S. Pierwsze zdjęcie w tym wpisie zostało zrobione koło północy :)
Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin
P.S. Pierwsze zdjęcie w tym wpisie zostało zrobione koło północy :)
Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin