Poniedziałek. Obudziłam się z koszmarnym bólem gardła i - jak się okazało chwilę później - częściowym brakiem głosu, więc postanowiłam zostać dziś w domu i tu trochę popracować. Ale to nieważne, nieważne, bo WRESZCIE CZUJĘ WIOSNĘ! Wystarczyło rozsunąć zasłony, żeby słońce zalało całe mieszkanie, w pamięci mam jeszcze wczorajszy mecz, na którym większość osób biegała już w koszulkach i krótkich spodenkach (ja nie, bo drapało mnie trochę w gardle, ale nie potrafiłam odpuścić i nie grać - co jak widać nie było najlepszą decyzją), no po prostu chce się żyć! Tak bardzo mi tego brakowało przez ostatnie miesiące, że teraz nie mogę przestać się uśmiechać :) Pewnie macie to samo, prawda?
Dziś kolejna śniadaniowa inspiracja - te kanapki przyśniły mi się (hahaha, poważnie!) kilka tygodni temu, więc zaraz następnego dnia pobiegłam po potrzebne składniki. Banalnie proste, zdrowe (czy na pewno? o tym kilka słów na końcu) i przede wszystkim prze-pysz-ne!
Świeża, chrupiąca ciabatta, masło, szynka parmeńska, rukola i pomidorki koktajlowe - wszystko idealnie do siebie pasuje. Jako totalna rukolomaniaczka nazwałabym zresztą to śniadanie "rukola z kanapkami" a nie na odwrót :)
Sami widzicie, rukola u mnie rządzi. To jeden z moich ulubionych produktów spożywczych, najchętniej dorzucałabym ją do wszystkiego. Same kanapki są naprawdę pyszne, idealne na taki wiosenny poranek :)
Przy jedzeniu czytam (choć to podobno niezdrowe) książkę o tym, jak się dobrze odżywiać. Ta pozycja ma szansę być pierwszą lekturą na ten temat, przez którą przebrnę! Zajadam się więc pyszną ciabattą i dowiaduję się, że do mąki pszennej najlepiej w ogóle się nie zbliżać. Kiwam głową i jem dalej, nie dajmy się zwariować :) Mnie, czyli osobie umiarkowanie pozytywnie nastawionej do takich zasad, książka mimo wszystko wydaje się ciekawa. Nie trzeba w końcu radykalnie zmieniać całej swojej diety, wystarczy wyciągnąć kilka wskazówek, pamiętać o nich robiąc zakupy i w ten sposób bezboleśnie odżywiać się choć trochę lepiej. Myślę, że poświęcę tej pozycji osobny wpis i dam wam znać, jakie rady postanowiłam wykorzystać.
Udanego wiosennego dnia! Jest pięknie!
Em
Mniam, narobiłaś mi smaka :) Chyba sama zrobię takie kanapeczki :D
OdpowiedzUsuńMmmmmm musi być pyszne! :P
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że zjadłam śniadanie, bo pewnie umarłabym na miejscu!! Tak to pysznie wygląda :-) MNIAM!!
OdpowiedzUsuńSmacznego nie życzę, bo śniadanie pewnie już zjedzone ;-))
Byłoby dla mnie idealne gdyby pieczywo było własnoręcznie robione. Uwielbiam takie kanapki.
OdpowiedzUsuńZamiast masła użyłabym oliwy, rukolę i pomidorki podałabym na talerzu oddzielnie a ciabatte z szynką bym zapiekła w takim opiekaczu. Lekko. Jak byłam we Włoszech to często na stokach jadałam właśnie takie ciabatty lekko przypieczone z furą szynki w środku. Mniam! A no i jeszcze kilka oliwek...mam akurat tą samą szynkę w lodówce. Narobiłaś mi smaka :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam rukole i szynkę parmeńską, pychotka;) niebawem zamierzam zasadzić rukole w skrzynce, żeby mieć ją zawsze pod ręka:)
OdpowiedzUsuńDlaczego czytanie przy jedzeniu miałoby być niezdrowe? Lepiej czytać przy jedzeniu niż nie czytać wcale! :-)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, oliwa co prawda bardziej włoska, ale dla mnie nasze polskie masło jest nie do przebicia :) Za oliwkami na kanapkach tak bardzo nie przepadam, ale na pewno wykorzystam pomysł z zapieczeniem pieczywa z szynką, dzięki. Mam nadzieję, że piekarnik się sprawdzi. Być może uda mi się niedługo odwiedzić Włochy, to dopiero będzie uczta!
OdpowiedzUsuń@Atina, myślisz że wyrośnie? To byłoby coś mieć rukole na parapecie!
OdpowiedzUsuń@Olga Cecylia, nie wiem, jak byłam mała to dorośli cały czas mi to powtarzali. Coś z trawieniem chyba. Ja zwykle czytam, inaczej to byłaby straszna strata czasu!
OdpowiedzUsuńNaszła mnie ochota na takie wiosenne kanapki. A co do bólu gardła to wiem co czujesz, bo właśnie też rano obudziłam się z bólem gardła i katarem.
OdpowiedzUsuńTak mnie nakręciłaś na takie lekkie wiosenne "śniadanie", że zaraz po przeczytaniu posta pobiegłam do Lidla i teraz jem własne kanapki z ciabattą szynką i rukolą, której jestem zdecydowanym wyznawcą!
OdpowiedzUsuńMam bardzo podobne podejście do zasad zdrowego odżywiania. :P
OdpowiedzUsuńdziękuję, wiem już, co zjem jutro na śniadanie :) też się nabawiłam bólu gardła, ale to przez wychodzenie z domu o 7 w samej bluzie, bo słonko za oknem takie ładne, a o wietrze zapominam...
OdpowiedzUsuńKanapki wyglądają pysznie, też uwielbiam rukolę :)
OdpowiedzUsuńja to jem w wersji gdzie ciabatty sa posmarowane zamiast masłem zielonym pesto i dorzucam jeszcze mozarelle i zapieczone w grillu elektrycznym :D podane z sosem czosnkowym sa pyszne nawet na obiad :)
OdpowiedzUsuń@Lavender, naprawdę to zrobiłaś? Super! :D Ja się zaopatrzyłam w składniki na kilka kolejnych dni :)
OdpowiedzUsuń@kashmir7, jak wychodzę na cały dzień, to wciąż jeszcze zakładam zimowy płaszcz, pogoda jest teraz zdradliwa.
OdpowiedzUsuń@Margolcia, muszę wypróbować, akurat mam pesto, mozzarellę i czosnek :)
OdpowiedzUsuńTez mam tą książkę, ale jeszcze nie zdążyłam jej przeczytać :(
OdpowiedzUsuńMniam mniam :D też lubię rukolę :D
OdpowiedzUsuńJa niedawno zakochałam się w rukoli :) Narobiłaś mi na nią ochotę :)
OdpowiedzUsuńwygląda pysznie! :)
OdpowiedzUsuńpycha :) też obudziłam się z bólem gardła ;/
OdpowiedzUsuńTeż czytałam :) Dużo praktycznych informacji bez zbednego naciągania tekstu :)
OdpowiedzUsuńJa zamiast masła polewam oliwa smakowa.
OdpowiedzUsuń@Nena, czyta się szybko i przyjemnie, w jeden dzień dotarłam do połowy. Zresztą to tego typu lektura, którą można czytać przy okazji, małymi fragmentami.
OdpowiedzUsuń@Kasiula, zdrowiej! Ze mną niestety jest dziś jeszcze gorzej :(
OdpowiedzUsuń@Pedagog pomaga, to prawda, same konkrety bez zbędnej gadki o niczym.
OdpowiedzUsuń@Wszystko co mnie zachwyca, tak jak pisałam wyżej - dla mnie masło jest bezkonkurencyjne jeśli chodzi o kanapki :)
OdpowiedzUsuńPyszności :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, bezmyślne wrzucanie w siebie jedzenia, bo jest się pochłoniętym książką, może być niezdrowe - ale tak samo niezdrowe jest robienie tego samego, żeby tylko szybko wrócić do czytania ;-)
OdpowiedzUsuńMnie mówili, że to niegrzecznie - i faktycznie, w towarzystwie niemiło jest czytać. Ale kiedy jestem sama... Mam to w nosie :-P
@Olga Cecylia, mnie się zdarza zapomnieć o jedzeniu kiedy czytam, więc zawsze trwa to strasznie długo :)
OdpowiedzUsuńCiabatta jak najbardziej tak, pomidorki koktajlowe jeszcze bardziej! Szynki parmeńskiej nienawidzę, a rukoli w takiej ilości w życiu nie byłabym w stanie przełknąć. Lubię rukolę w sałatce, kiedy miesza się z inną zieleniną etc.
OdpowiedzUsuńKsiążki nie mam, ale widzę, że ogólnie robi furorę ;)
@Patrycja Chrzanowska, znam wiele osób, które nie zjedzą szynki parmeńskiej i takiej ilości rukoli, więc nie jesteś sama :) W sałatce niestety rukola dla mnie traci smak, który uwielbiam! Więc jeśli już sałatka, to najlepiej rukola + dodatki :)
OdpowiedzUsuńMmmmm
OdpowiedzUsuńszynka parmenska ktora mozna kupic w polsce i tak nijak ma sie do tej szynki kupionej we wloszech, swiezo krojonej z wielkiego nóżyska swinki, tamto to jest dopiero niebo w gębie mmmmmm :) ciesze sie, ze rukola w koncu weszla na dobre do polski, pierwszy raz sprobowalam jej 10 lat temu wlasnie we wloszech, przywiozlam nawet 2 paczki i wszyscy robili wielkie oczy co to jest :) nie mowiac juz o tym, ze w marketach nikt o tym nie slyszal. teraz sama sadze rukole, swietnie rosnie i jest rownie dobra jak ta kupna :)
OdpowiedzUsuńktos tu pisal o sadzeniu rukoli w skrzynce. pewnie, ze mozna. rosnie! ja sadze na dzialce, na wolnym powietrzu ale wczesniej mialam na balkonie w szerokich donicach wlasnie :) zalezy jeszcze jaka odmiane sie posadzi i jakie warunki sloneczne masz np na balkonie/oknie, bo mialam jedna odmiane i ona w ogole nie miala tego typowo rukolowo-pieprznego posmaku wiec bez sensu. ale biorac pod uwage ilosc jaka wrzucasz na jedna kanapke to nie wiem czy jest sens bys sie w to bawila, toz taka skrzynka starczy ci na 4 kanapki :D:D
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, ja też pierwszy raz spróbowałam rukoli we Włoszech! To było jakieś 10 lat temu i zapytałam kelnera w pizzerii co to jest, był strasznie zdziwiony pytaniem ;) Potem długo jeszcze rukola nie była łatwo dostępna, regularnie kupuję ją od dwóch lat. I rzeczywiście w moim przypadku sadzenie jej na balkonie może nie mieć sensu :)
OdpowiedzUsuńJa od jakiegoś czasu przerzuciłam się tylko na pieczywo razowe ale od święta robię sobie odstępstwo. Taka ciabatta brzmi przepysznie!
OdpowiedzUsuńTakie śniadanie jest nie tylko zdrowe,ale i pyszne :)
OdpowiedzUsuńJa poniedziałek powitałam tak samo. Trochę przeceniłam pogodę i w niedzielę na rower poszłam w samym polarze. Także piąteczka.
OdpowiedzUsuńA rukolę uwielbiam w każdej postaci!
Ta książka baardzo mnie kusi, chyba powoli dojrzewam do tego, aby zacząć się zdrowo odżywiać :)
OdpowiedzUsuńczekam na posta z podsumowaniem książki ! na pewno będzie użyteczny :)
OdpowiedzUsuń+Lusterko Em Pierwsza rukole kupilam w Warszawie w hipermarkecie za piątaka, byla to rukola w malenkiej doniczce w ktorej bylo moze z 15 listkow :D jakies 6-7 lat temu, jejku ile ja sie jej naszukalam i jaka to byla radosc gdy znalazlam ta w doniczce :) niestety po zerwaniu tych listkow wiecej nic nie odroslo :) A jakies 4-5 lat temu weszla do marketu w mojej miescinie, juz taka paczkowana, za 6 zl, cena byla kosmiczna biorac pod uwage inne warzywa i obecna cene np w lidlu. Strasznie mnie to irytuje, ze w Polsce mamy takie zacofanie kulinarne, wszystko jest tak ciężko dostac a na swiecie jest tyle ciekawych smakow :( Jesli juz znajdziemy to w jakichs "specjalistycznych" sklepach za cene z kosmiczna przebitką- 3 lata temu szukalam mleczka kokosowego w puszce, znalazlam w Warszawskiej Arkadii za 8 zl :/ Niecierpliwie czekam az w koncu ktos do nas wprowadzi włoską panne - ichsiejszą smietane, gęsta i slodka, z ktora mozna wyczarowac najpyszniejszy makaron swiata, tunczyk ze smietana - z nasza niestety wychodzi niedobre :( Uwielbiam jeszcze ich twarde ciastka z migdałami i świąteczne ciasta typu panettone - ktore mozna przed swietami dostac w lidlu za kosmiczna cene :/ Jestem totalnym freakiem jesli chodzi o Włochy w każdej postaci ;)
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, ja pod tym względem bardzo lubię Lidla i te różne tematyczne tygodnie. Ostatnio odkryłam sos sojowy, nie wiem jak do tej pory mogłam się z nim mijać, pokochałam ten smak! Ja największym freakiem jestem jeśli chodzi o Francję, ale kulinarnie też mi bliżej do Włoch. Kurcze, mam ogromną nadzieję, że mój kwietniowy wyjazd na południe wypali i będę mogła przebierać w pysznym jedzeniu!
OdpowiedzUsuń@Lusterko Em To fakt, Lidl miał świetny pomysł z tymi tygodniami tematycznymi. Kilka lat temu pracowałam jako hostessa w Warszawskich hipermarketach i bodajze Geant (nie ma go juz w PL) prowadzil takie akcje, ale to była podnieta :P Sos sojowy? brrrrr jedna z rzeczy na swiecie ktorej smaku nie znosze :D A wszystko przez kotlety sojowe ktorych kiedys zapragnęłam sprobować i tak nieumiejętnie je zrobiłam, że czuć było tylko ten wredny aromat, ktory jest tez w sosie :) A na długo się wybierasz w kwietniu? Jak się domyslam bedzie relacja na blogu? ;) Nie wiem czy zauważyłas ale Twoj blog jest jednym z nielicznych gdzie sa kulturalne komentarze i panuje mila atmosfera ;) To sie rzadko zdarza! No i milo Cie w koncu zobaczyc "z twarzy" :D Co Cie skłoniło do ujawnienia się?
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, przepraszam, jakoś przegapiłam Twój ostatni komentarz, teraz nadrabiam. Pamiętam Geanta, choć tej sieci nie ma już z dziesięć lat ;) Kotlety sojowe kiedyś chyba jadłam, ale zupełnie nie pamiętam smaku. Nie wiem, czy spróbuję ponownie - jestem raczej mięsożercą. Jeśli chodzi o wyprawę do Włoch to jeszcze nic nie wiem, wszystko będzie ustalane pewnie tuż przed, ale pewnie na jakiś tydzień. Zabiorę się z kimś, kto będzie jechał na kanonizację JPII, bo sporo osób z mojego otoczenia się wybiera i na pewno znajdzie się gdzieś wolne miejsce w samochodzie. Relacja na blogu na pewno będzie :) Dziękuję za miłe słowa na temat bloga, mam nadzieję, że to się nie zmieni. Pierwsze moje zdjęcie pojawiło się w związku z kampanią Kolastyna w styczniu i potem jakoś stwierdziłam "a co mi tam". Choć tak naprawdę, jeśli ktoś chciał, to od dawna mógł znaleźć moje zdjęcia w internecie, w którym anonimowość jest coraz rzadsza. Jeszcze raz dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuń