Co roku wraz z nadejściem wiosny zaczynam mieć ochotę na jasnoróżowe usta. Tak było rok temu (KLIK), tak jest i teraz. Mam w swojej kolekcji kilka produktów w tym odcieniu, ale obecnie ulubieńcem jest kupiony w listopadzie NYX Mega Shine Lip Gloss w odcieniu 129 BEIGE.
Kolejny raz muszę o tym wspomnieć. Serio, kto wymyślił, żeby dać takiemu odcieniowi nazwę BEIGE? Przecież to się nie trzyma kupy. No ale dobra, nie to jest w końcu najważniejsze.
Błyszczyk kupiłam w salonie NYX w Blue City, jego cena regularna to 29,90 zł. Trochę dużo, ale powiem wam jedno - warto!
Uwielbiam ten produkt. Najbardziej za to, jaki daje efekt. Jest kryjący, więc nawet na moich dość ciemnych ustach kolor jest dobrze widoczny. Nie zbiera się w załamaniach, nie podkreśla suchych skórek i sam też nie wysusza. Dodatkowo ma wygodny aplikator i pięknie pachnie - uwaga uwaga - wiśniową mambą. Poważnie :)
Tak naprawdę mam mu do zarzucenia tylko jedno - ślady. Zostawia ślady na wszystkim. Po jednym łyku kawy już mamy pięknie odbite usta na kubku. Mnie nie przeszkadza to zwykle aż tak bardzo, ale wiadomo, eleganckie to nie jest. Lepiej też unikać tego produktu, jeśli mamy zamiar się do kogoś przytulać :) To wszystko ma oczywiście wpływ na trwałość, która nie powala, więc co kilka godzin koniecznie trzeba zaaplikować nową warstwę. No chyba że ktoś nie ma w zwyczaju jeść ani pić.
Napiszę to jeszcze raz - uwielbiam efekt, jaki ten błyszczyk daje na ustach. I polecam mimo wszystko.
Przy okazji chciałabym was zaprosić do obserwowania mojego profilu na instagramie - to ostatnio moje ulubione miejsce w sieci, spędzam tam czas z prawdziwą przyjemnością. KLIK KLIK

Pozdrawiam was wiosennie :)
Em