Nie od dziś wiadomo, że dobre pędzle bardzo ułatwiają wykonanie makijażu. Gdyby ktoś mądry nie wymyślił pędzla do blendowania, nauczenie się mocniejszego podkreślania oczu byłoby na pewno o wiele trudniejsze. Podobnie jest z puszkami do pudru, których zupełnie nie potrafię używać i tu również chętniej sięgam po pędzle. Już od kilku miesięcy najczęściej używam mojego taniego, drogeryjnego ulubieńca, czyli essence kabuki brush.
Pędzel ten spodobał mi się już od samego początku, ale trochę narzekałam wtedy na dość wysoką - jak na essence - cenę (17,49 zł). Pół roku później mogę wam powiedzieć, że jest on wart każdej złotówki. Wciąż od czasu do czasu używam innych pędzli do pudru (np. Ecotools), ale to ten od essence stał się moim zdecydowanym ulubieńcem.
Tak jak pisałam tuż po jego otrzymaniu - jest miękki, zbity, poręczny, idealny do nakładania pudru. Po kilku miesiącach i wielokrotnym praniu nic się nie zmieniło. Trzyma się świetnie i nic nie wskazuje na to, żeby wkrótce miało się to zmienić.
Tu jeszcze porównanie z innym pędzlem essence. Różnica w wielkości jest - jak widać - bardzo duża.
W szafach drogeryjnych marek ze świecą można szukać pędzli do makijażu. Jest ich bardzo mało, a te istniające zwykle nie spisują się tak dobrze jak produkty droższych marek, takich jak Ecotools czy Sephora. Jeśli szukacie dobrego, taniego i ogólnodostępnego pędzla do pudru, ten będzie według mnie najlepszy.
Przy okazji wspomnę, że już nie mogę się doczekać pędzli GlamBrush, które już niedługo pojawią się w sklepie Hani Knopińskiej aka DigitalGirl. Jestem ich ogromnie ciekawa :)
Jestem pewna, że i wam ten weekend minął w przyjemnej, wiosennej atmosferze :) Lepiej się żyje przy takiej pogodzie, prawda? Wczoraj spędziłam fantastyczne popołudnie na długim spacerze z psem, a tuż po dodaniu tego wpisu zbieram się na randkę :) Więcej zdjęć znajdziecie na moim instagramie.
Trzymajcie się!
Em