Każda marka ma swoje hity i kity. Dziś napiszę wam o trzech bublach, które znalazłam wśród produktów essence i których zakup chcę wam po prostu odradzić.
Zanim przejdę do rzeczy, jeszcze dwa słowa o tym, co u mnie. Z powodu natłoku obowiązków, czasu wolnego mam teraz jak na lekarstwo, a wkrótce będę mieć go jeszcze mniej. W ten weekend odbywa się pierwszy zjazd na studiach podyplomowych, na które się zapisałam. W ciągu najbliższego roku spędzę więc wiele dni w Warszawie, za którą nie przepadam, ale do której może w końcu uda mi się przekonać :) Powiem wam, że już nie mogę się doczekać tej kolejnej zmiany w moim życiu. Nowe doświadczenia zawsze spoko!
Wróćmy jednak do kosmetyków. Będzie krótko.
Tusz do rzęs lashes go wild. Ma świetne, oryginalne opakowanie i na tym kończą się jego plusy. Od samego początku zostawia na rzęsach grudki, najgorsze jest jednak coś innego. W życiu nie miałam tuszu, który się tak osypuje. Po całym dniu na rzęsach nie pozostaje prawie nic, bo wszystko znajduje się pod oczami. Tragedia.
Zestaw do paper print manicure. Bawiłam się z nim przez godzinę i niewiele z tego wyszło - marne efekty pokazałam kilka dni temu na facebooku. Podobno zwykły spirytus działa lepiej, ale nie miałam jak tego sprawdzić. Nie kupujcie tych produktów, zamiast tego skoczcie do kiosku po zwykłą gazetę i do sklepu monopolowego po mocne procenty :)
Lakiery essence colour & go. Wszystkie mają złą trwałość, ale ten środkowy to po prostu katastrofa. Odcień (155 red ahead) jest bardzo ciekawy, fioletowo-brązowo-czarny, kilka razy miałam go na paznokciach. Nie wytrzymuje jednak nawet jednego dnia. Kiedyś nałożyłam go ok. 16, a już wieczorem nadawał się tylko do zmycia i wtedy stwierdziłam, że taka zabawa nie ma sensu.
Mimo wszystko essence ma jednak więcej hitów, ale o nich piszę wam co chwilę. Czasem warto wspomnieć też o tym, czym po prostu nie warto zawracać sobie głowy.
Trzymajcie się ciepło! A na początku przyszłego tygodnia powinien pojawić się wpis z warszawskimi zakupami - planują odwiedzić NYX, Bath & Body Works, River Island i jeszcze parę innych sklepów, których nie ma w Krakowie.
Em
P.S. Produkty znalazły się wśród materiałów prasowych, które otrzymałam podczas konferencji.
Jeszcze jednym bublem od Essence jest kredka Stays no matter what - praktycznie w ogóle nie zostawia koloru, żeby coś było widać, to trzeba się namachać, aż oko boli :/ o linii wodnej nie wspominając.
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, no widzisz, ja akurat tę kredkę całkiem lubię (za trwałość), choć na linię wodną nie stosuję, ale chyba rzeczywiście by się nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńLakieru z Essence jeszcze nie miałam żadnego.
OdpowiedzUsuń@Katarzyna kobieceszufladki, jak coś to bierz te z edycji limitowanych - są dużo lepsze.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć żeby na nie uważać.
OdpowiedzUsuńMam kilka lakierow z tej serii i to prawda, fajne kolory ale jakość straszna!!
OdpowiedzUsuńO kurcze, a liczyłam ten tusz w tubce :(
OdpowiedzUsuńPóki co mam jeden lakier od Essence colour&go i baardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńBublem dołożonym jest również tusz do rzęs Big Lashes po nim moje rzęsy zaczęły wypadać
OdpowiedzUsuńtusz tragedia- mam i żałuję każdego grosza na niego wydanego. kupiłam go w dniu premiery w Niemczech- i gdyby nie to pomyslałabym,że ma jakies 3 lata- po prostu susz i grudki
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu ale nie przepadam za kosmetykami essence :)
OdpowiedzUsuńa ja tam lubię ich lakiery, mam nadzieję, że ten Twój to jakiś felerny egzemplarz
OdpowiedzUsuńOmal nie kupiłam tego czarnego lakieru. okazuje się, że dobrze zrobiłam! ;-)
OdpowiedzUsuńCień już na szczoteczce wygląda... mało zachęcająco...
Tusz w tubce...nijak mnei nei przekonuje dziwnei to wyglada, co do lakierow chcialam ktorych kupic ale sie wacham
OdpowiedzUsuńDawno już nie zaglądałam do szaf Essence. Chyba trochę przestała mnie kręcić ta marka, ale niewątpliwie warto wiedzieć co jest hitem, a co zwykłym bublem. Będę wiedziała od czego trzymać się z daleka ;)
OdpowiedzUsuńNo i chciałam jeszcze napisać, że jakbyś miała trochę czasu będąc w Warszawie, to zawsze można się wybrać na kawę :) Myślę, że kilka nas by się znalazło :)
OdpowiedzUsuńNawet żadnego z tych kosmetyków nie miałam, i już nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTusz w tubce? wygląda na wydziwianie a nie na konkret. Zupełnie jak z tuszem z Avonu. Nowy design zero działania :P
OdpowiedzUsuńzastanawia mnie, czy zamiast "jadalnego" spirytusu, może być kosmetyczny? Jak uważasz?
OdpowiedzUsuńBaza peel of tez jest tragiczna.
OdpowiedzUsuń@Karotka, w ten weekend raczej nie, bo będę miała trochę spraw do ogarnięcia, ale pozostaje jeszcze kilkanaście kolejnych zjazdów - może wtedy? :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się zgadamy :)
Usuń@dzolls, myślę, że tak. Zresztą właściwie nic nie szkodzi spróbować :)
OdpowiedzUsuń@Ann B., tak, też za nią nie przepadam. Wiem jednak, że wiele osób uwielbia ją pod brokaty.
OdpowiedzUsuńOj tak zgadzam się z Tobą, paper print to jakaś masakra :/ nic mi nie wychodziło i szkoda wydawać pieniądze.
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post :)) Będę pamiętać, na które produkty nie zwracać uwagi w szafie essence.
OdpowiedzUsuńLakiery essence miałam i u mnie się nie sprawdziły - okropna trwałość ;/
OdpowiedzUsuńDobrze, że rzadko kupuję coś z Essence. Zanim się na coś skuszę zawsze czytam o tych produktach. Są perełki, ale są też często buble. Dzięki za przestrogę, czego ukrywać :)
OdpowiedzUsuńMam kilka kolorów z Colour&Go i sobie chwalę, ale ja zawsze na lakier kładę jakiś top coat i to pewnie dzięki niemu trwałość jest w porządku.
OdpowiedzUsuńJa mam tak z większością lakierów Essence, kilka godzin i bez bazy peel of odpada płatami :(
OdpowiedzUsuńLakierów C&G bardzo nie lubię. Podobnie jak anonim z pierwszego komentarza za bubel uważam kredki Stays No Matter What – są twarde, tępe, a do tego nie da się ich zatemperować. Okropnie wspominam też Stay Matt Lip Cream, bo nie zastyga, rozmazuje się, podkreśla wszelkie nierówności i nierówno się zjada.
OdpowiedzUsuńteż w Wawie weszłam do Nyxa *_*
OdpowiedzUsuńraj!
i bardzo miły pan :D
@Kociamber w podróży, ja też zawsze kładę top coat, a mimo to trwałość była tragiczna.
OdpowiedzUsuń@Atqa Beauty, ja też nie przepadam za jasnoróżową matową pomadką w kremie, za to mocny róż z późniejszej limitki lubię bardzo :)
OdpowiedzUsuń@Maliniarka, mam już listę zakupów :D
OdpowiedzUsuńJa kupiłam lakier z tej serii, bo miał idealny kolor, jednak taka dupa wołowa, to jeszcze żaden lakier mnie tak nie zawiódł :D
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że ten tusz jest do kitu :)
OdpowiedzUsuńNo ale jeszcze mam lakier dość łądny, więc narazie rozważam opcje :D
OdpowiedzUsuńLakiery z Essence bardo lubiłam w starej wersji, ta nowa z szerszym pędzelkiem bardzo straciła na jakości- słaba trwałość i bąble. Ja im podziękuję!
OdpowiedzUsuńuuuu kiepsko.. dobrze ze jeszcez nie padlam mania essence bo na penwo bym je zkaupila
OdpowiedzUsuńno cóż, każda firma ma swoje hity i buble.. niestety :/ akurat z tymi kosmetykami essence nie mialam do czynienia.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale przestałam przepadać za essence jakiś rok temu. Moze dlatego, że mają sporo bubuli? Ale fajnie jest wiedzieć czego nie kupować.:)
OdpowiedzUsuńNa paznokciach moich dłoni lakiery colour&go nie utrzymywały się nawet kilka godzin ( po 3 godzinach potrafiły zejść płatami). Na szczęście na stopach się sprawdzają ;)
OdpowiedzUsuńI u mnie ta seria lakierów się zupełnie nie sprawdza.
OdpowiedzUsuńTa poprzednia C&G była zdecydowanie lepsza.
@katarzyna.marika, w takim razie wypróbuję je jeszcze na stopach :)
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie jak Ty odnośnie tych lakierów, reszty nie miałam ale po Twoim wpisie raczej się już nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńA u mnie lakiery colour & go mają całkiem niezłą trwałość. Poza tym mają świetne, szerokie pędzelki i dobre krycie :) Reszty niestety nie znam, więc się nie wypowiem.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię lakiery Colour&Go :)
OdpowiedzUsuńMIalam kupić Paper Print, ale jak widać dobrze, że sobie odpuściłam...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tą firmę i mam mnóstwo kosmetyków z niej, jednak jeżeli chodzi o mój bubel essence to jest to sypki cień brokatowy którego należy używać ze specjalną bazą, nie da się niestety tego nałożyć na powieki. I tak teraz pomyślałam że chętnie sama zrobię taki post :)
OdpowiedzUsuńtego tuszu nigdy bym nie kupiła, forma w ogóle do mnie nie przemawia :P
OdpowiedzUsuńMam dwa lakiery z tej serii z essence i z jednego jestem zadowolona, ale z drugiego w ogóle nie i zgadzam się w 100% z Twoim zdaniem :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście rzadko używam kosmetyków z tej firmy :p
OdpowiedzUsuńw internecie na zagranicznych blogach az roi sie od niepochlebnych opinii o tym tuszu a zwlaszcza kompletnie niedzialajacym paper print. zamiast kupowac w ciemno moglas poswiecic 5 minut i sprawdzic zamiast wywalac kase w bloto. Tez juz prawie kupilam ten tusz ale zamiast niego wzielam lashmania i jest ok.
OdpowiedzUsuńTe lakiery odkąd zmieniły opakowanie, stały się beznadziejne. Kolor morski opalizujący i schnie kilka godzin, po czym robią się odgniecenia i odpryski. A kiedyś były to całkiem fajne lakiery, za niewielką cenę ;(
OdpowiedzUsuńJako, że skończył mi się tusz do rzęs chciałam się skusić właśnie na ten w śmiesznym, tubkowym opakowaniu z essence, ale już w sklepie zobaczyłam te przerażające grudy na szczocie i nie wzięłam :/
OdpowiedzUsuńkochana czekam na relację z blog forum, ściskam..
OdpowiedzUsuń@Anonimowy, dzięki za troskę o mój portfel, nie wybierałam sama tych kosmetyków - info masz na końcu wpisu jak zawsze :)
OdpowiedzUsuń@katlin, też wolałam poprzednią wersję, choć podoba mi się nowy wygląd.
OdpowiedzUsuń@Ewcia, niestety nie było mnie w tym roku na BFG, więc relacji nie będzie.
OdpowiedzUsuńna lakiery kolorowe nie narzekam, ale na zestawie papiero uważam to samo KIT
OdpowiedzUsuń