poniedziałek, 21 października 2013

Nowy makijażowy kącik i moja kolekcja kosmetyków

Bardzo się cieszę, że w końcu mogę wam pokazać prawie skończony kącik makijażowy w moim nowym mieszkaniu. Piszę "prawie", bo jak wiadomo zawsze można coś jeszcze dopracować (i taki też jest plan), ale już teraz jestem zadowolona z efektów. Zawsze chciałam mieć białą toaletkę i komodę na kosmetyki, właściwie to same meble miałam już upatrzone od jakiegoś czasu. Wszystko kupione zostało w Ikei, bo tak było najłatwiej i najtaniej :) Na zdjęciach może to wyglądać trochę zbyt sterylnie, ale w pozostałej części pokoju jest sporo kolorów i kącik ładnie się ze wszystkim stapia.


Biurko pierwotnie miało być trochę większe, ale ponieważ nie miałam dużej przestrzeni do zagospodarowania, zdecydowałam się ostatecznie na mniejsze, które idealnie mieści się między kaloryferem a ścianą.

Początkowo nie byłam przekonana do dużych rozmiarów lustra, ale spisuje się świetnie - jest ciężkie, solidne i idealne do robienia makijażu. Na środkowej części burka położyłam szklany blat, który chroni przed pobrudzeniem i zarysowaniem, a dodatkowo łatwo go wyczyścić ze śladów kosmetyków. Oczywiście pod ręką zawsze muszą być też chusteczki. Pędzle trzymam w pojemniku sprzedawanym jako świecznik.



W pojemniku na parapecie znajdują się niewymiarowe pędzle, balsam do ust, krem do rąk, płyn do czyszczenia pędzli, mgiełka do twarzy i kremy z filtrem.

Biurko ma tylko jedną szufladę, która idealnie mieści moją kolekcję lakierów do paznokci. Nie da się ich co prawda trzymać na stojąco, ale dzięki temu od razu widzę wszystkie odcienie i wybór jest łatwiejszy.

Komoda jest bardzo popularna zarówno wśród polskich, jak i amerykańskich vogerek, bo szuflady są płytkie i wygodne do przechowywania kosmetyków. Od tyłu styka się z blatem barowym, dlatego na zdjęciu wygląda trochę tak, jakby stała po prostu na środku pokoju :) Skręcenie jej zajęło mi kilka wieczorów!


Na tacy pierwotnie przeznaczonej do ciasta trzymam część moich perfum oraz najczęściej noszone kolczyki i bransoletkę. Nie jestem pewna, czy tak to zostanie - wiem, że zapachy najlepiej przechowywać w ciemnym miejscu, dlatego być może na górze zostawię tylko kilka z nich.

W pierwszej szufladzie znajdują się róże, bronzery, rozświetlacze i pudry.

 W drugiej mniejsze paletki, pojedyncze cienie i eyelinery w słoiczkach.


 W trzeciej szminki, błyszczyki i balsamy do ust.


 W czwartej podkłady, tusze do rzęs, korektory, bazy, produkty do brwi i kredki do oczu.


 W piątej duże palety cieni.


W szóstej trochę perfum w kartonikach. Pozostałe szuflady są na razie puste lub zapełnione rzeczami niekosmetycznymi.

Nazwy i ceny wszystkich części toaletki:
Komoda ALEX - 399,99 zł
Biurko MICKE - 129,99 zł
Krzesło ADDE - 39,99 zł
Szklany blat MALM - 20 zł (z kartą IKEA)
Lustro TYSNES - 49,99 zł
Świecznik SKURAR (na pędzle) - 5,99 zł
Pojemnik VARIERA (na kremy itp.) - 9,99 zł
Naczynie na ciasto SMARTA - 25,99 zł
Pojemnik na sztućce VARIERA (na kredki, tusze ip.) - 1,99 zł
Razem: 683,92 zł

W ten sposób stworzyłam sobie całą toaletkę i system przechowywania kosmetyków za mniej niż 700 zł. To dużo czy mało? Ja jestem bardzo zadowolona zarówno z poziomu kosztów, jak i z samego efektu końcowego. W planach mam jeszcze zorganizowanie przegródek do szuflad z cieniami i produktami do ust, ale na razie nie wiem, jak to ostatecznie będzie wyglądać. Zastanawiam się nad powieszeniem czegoś nad toaletką, ale tak jak wspomniałam, w pozostałej części pokoju więcej się dzieje (a także nie wszystkie ściany są białe) i nie wiem, czy nie lepiej zostawić tego miejsca jak najprostszego.

Dajcie znać, czy wam się podoba, co byście zmienili i jakie macie dla mnie rady :) Jeśli chcecie być na bieżąco, pamiętajcie o śledzeniu blogowego profilu na facebooku.

Em