piątek, 24 kwietnia 2015

Pierwszy tydzień z aparatem na zębach

Szczerzę się za każdym razem, kiedy przechodzę obok lustra. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego, że mam coś na zębach. Przestałam jeść połowę ulubionych rzeczy. Śmiesznie wyglądam z metalową sprężynką tylko z jednej strony. Ale mimo wszystko cieszę się, że w końcu się udało i że za  kilkanaście miesięcy będę się szczerzyć jeszcze bardziej. Za mną pierwszy tydzień z aparatem na zębach - zupełnie inny niż ten, na który się przygotowałam.


Kiedy zapisywałam w kalendarzu datę założenia aparatu, od razu na dwa kolejne dni zaplanowałam umieranie na kanapie. Poważnie myślałam, że ból zębów będzie tak silny, że moim najlepszym przyjacielem okaże się ketonal. I czekałam, czekałam, czekałam… a ból nie nadszedł. Nie boli. W ogóle. Chyba naczytałam się za dużo internetów.

Ale zacznijmy od początku. Druga połowa zeszłego roku to były cotygodniowe wizyty u dentysty, cała góra wydanych pieniędzy i w końcu - w styczniu - zielone światło na pierwsze spotkanie z ortodontą. Prześwietlenia takie, śmakie i owakie, a na końcu decyzja - zakładamy. Potem niestety weszłam do internetu i przygotowałam się na najgorsze.

Wyciski - zrobi mi się niedobrze, obrzygam siebie i asystentkę, nic z tego nie wyjdzie - poszło jak z płatka.

Separatory - jeszcze nie będę miała nawet aparatu, a już zęby będą boleć mnie tak, że nie będę mogła nic jeść, będę miała ochotę wyrwać sobie te nieszczęsne gumki - troszeczkę czułam zęby, głowa bolała mnie dwa razy, jadłam wszystko i zastanawiałam się, o co ta cała afera.

Zakładanie aparatu - będzie trwało godzinę albo i dwie, szczęka będzie bolała jak cholera - zanim się obejrzałam, już schodziłam z fotela zadrutowana.

Pierwsze dni z aparatem - będzie boleć głowa, zęby, nic nie będę mogła jeść, będę żałować swojej decyzji - eee… no i gdzie ten ból?

Oczywiście moją pierwszą myślą było, że aparat nie działa. Ponownie weszłam jednak do internetu i tym razem jednak się uspokoiłam - nie musi boleć, żeby działał. Zresztą musi działać, bo po tygodniu widzę efekty - nić dentystyczna wchodzi między zęby tak, jakby było między nimi więcej miejsca.

Na ból byłam przygotowana, więc zaskoczył mnie tylko jego brak. Okazało się jednak, że wcale nie jest on największym problemem związanym z aparatem. Moim numerem jeden na czarnej liście jest to, jak zmienił się mój sposób odżywiania. Po pierwszym posiłku miałam wrażenie, że połowa jedzenia została mi na zębach - i niestety tak było! Wyciągnięcie tego wszystkiego i wyczyszczenie zębów zajęło mi tyle czasu, że odechciało mi się próbować ponownie i nie jadłam nic przez kolejne 20 godzin. Potem z każdym dniem było już trochę lepiej, ale niestety przez najbliższe półtora roku moje jedzenie będzie wyglądało chyba tak jak teraz - dużo rzadziej, ale w większych ilościach. Plus jest taki, że całkowicie zrezygnowałam z przekąsek, bo jak myślę o związanej z tym ceremonii wypłukiwania, szczotkowania, wyciorkowania i nitkowania zębów, to mi się zwyczajnie odechciewa.

Zamki mnie nie obtarły, ale za to język mam poraniony przez pierścienie na szóstkach. Zaklejam je woskiem, który dostałam od ortodontki, i jakoś leci. Podobno można się przyzwyczaić, zresztą nie powinnam się przejmować, bo najgorsze jeszcze przede mną - tak mówi internet.

Wniosek - nie powinnam wchodzić na te wszystkie fora, bo sama się nakręcam. Będę musiała pamiętać o tym samym, kiedy będę w ciąży, bo znając mnie, pewnie wpadnę na świetny pomysł oglądania filmików pokazujących poród ;)

Przede mną jeszcze 18 miesięcy z drutami, więc będę wdzięczna za wszystkie rady dotyczące tego, jak nauczyć się normalnie jeść i nie spędzić połowy życia na myciu zębów!

Zapraszam do śledzenia mnie w mediach społecznościowych: facebook | instagram | bloglovin

56 komentarzy

  1. Ja właśnie się zastanawiam, w sumie to dopiero pierwsza moja opinia przeczytana. Troche się boje je bólu, wizyt, wydanych pieniędzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj gratuluje życzę powodzenia i wytrwałości, bo to fajna sprawa. Nikt kogo znam nie żałuje tej decyzji.
    Ps ja według internetów mam hmm.. tętniaka aorty, raka trzustki, torbiele i inne takie O:-)... także ten... dystans przede wszystkim ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, ja staram się nie sprawdzać już w internecie, co mi jest, bo zawsze wychodzi na to, że mam raka.

      Usuń
  3. Aparat nie jest taki straszny :) Ja np wcale nie miałam separatorów i w sumie bolało tylko przez pierwsze dni. Miałam taką sprężynkę, ale na przednich dolnych i to trochę było uciążliwe, bo ciągle się wysuwała do przodu, ale na szczęście już pare miesięcy temu pozbyłam się jej na rzecz zamków :) To wyciąganie jedzenia z aparatu faktycznie strasznie uciążliwe (na początku w ogóle nie jadłam poza domem), ale do tego też idzie się przyzwyczaić :) Na początku bardzo uważałam i nie jadłam wielu rzeczy, teraz już jest niewiele produktów, których nie jem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moje pierwsze dni z aparatem też minęły prawie bezboleśnie, ale dzięki Bogu za ten wosk! Wystające z boku druty obtarły mnie do krwi miejscami. Po kilku tygodniach jadłam jak wcześniej (oprócz bardzo twardych jabłek - na te miękkie miałam technikę, ale przy twardych bałam się o aparat, no i zero żucia gumy). Na początku też po jedzeniu od razu leciałam do łazienki, ale po jakichś 2 miesiącach przestałam to robić bo po jedzeniu było mniej resztek. Nie wiem, czy nauczyłam się inaczej żuć czy coś, ale moja znajoma z aparatem miała tak samo. Nie miałam z niczym problemów, po prostu wszystko kwestia przyzwyczajenia. Bałam się za to zdejmowania. Oczywiście niepotrzebnie, 2 sekundy i po sprawie, ale wrażenie niesamowite, wydawało mi się że trzaskają mi zęby :D Za to koniecznie, ale to koniecznie zwróć uwage na to czy po zdjęciu zębowej biżu :D dostaniesz plastikowe nakładki na zęby czy podklejony z tyłu drut. I nigdy nie zgadzaj się na nakładki - każdy z kim rozmawiałam mówi że nakładki nie działają a zęby się cofają. I to prawda, bo moje zęby znów są krzywe, a nakładki uczciwie nosiłam prawie cały dzień i noc przez kilka miesięcy. Zeby mam ładne i nie aż tak krzywe jak wcześniej, ale nie są proste :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście w ogóle nie żuję gumy, więc przynajmniej z tego nie muszę rezygnować - bo nie ma z czego. Pocieszające jest to, że można się nauczyć jeść tak, żeby nie zostawiać połowy w aparacie! Mam nadzieję, że będzie tak też u mnie, bo na razie jest tragedia - to uczucie jedzenia między zębami sprawia, że odechciewa mi się w ogóle zaczynać posiłku. Bardzo Ci dziękuję za porady w kwestii retainerów - jeszcze nie wiem, co będę miała, ale podpytam przy kolejnej wizycie.

      Usuń
  5. ból to bardzo indywidualna kwestia :) pierwszego dnia po założeniu aparatu bolała mnie szczęka gdy jadłam zmiksowaną brzoskwinię.... po jakimś tygodniu zupełnie przestało boleć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba po przejściach u dentysty mam bardzo przesuniętą granicę czegoś, co mogę nazwać bólem zębów :D

      Usuń
  6. też miałam kiedyś aparat ;) Potem byłoby mi smutno jak ściągałam i jednak dziwnie, bo jak to tak zęby takie gładkie bez niczego d;

    OdpowiedzUsuń
  7. kochana - miałam tak samo jak Ty, przed wyciskami też się bałam, że mój rzyg zanieczyści wszystko, bałam się gumek rozpychających, bólu, że się poranię aż do krwi, a tu nie było aż tak źle, ale dieta też mi się radykalnie zmieniła :) przez pierwsze dni jechałam na jogurtach i miękkich ciapajach :) nakręciłam się bardziej niż to było warte :) teraz się cieszę ładnym zgryzem :) ale aparat nosiłam jakieś 6 lat temu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu czułam, że muszę być na wszystko przygotowana, a wyszło na to, że mniej bym się stresowała, gdybym całkowicie olała temat i nie przeczesywała internetu.

      Usuń
  8. Ja w listopadzie (niestety) ścągnełam. Mnie bolało kilka dni po każdej wizycie, kiedy aparat był "naciągany". Słyszałam wiele komplementów, że z aparatem mi do twarzy, że to wyjątek, aby ktoś z żelastwem na zębach wyglądał tak uroczo. Niemal z płaczem poszłam zdejmować, gdybym tylko mogła - założyłabym ponownie!
    I oczywiście zdziałał cuda. Miałam okropne jedynki, nie wspominając już o innych krzywych zębach. Ludzie, którzy pamiętali mnie jeszcze z liceum teraz podczas spotkań po latach nie mogą się nadziwić, że mam taki ładny uśmiech. Chyba nic tak nie daje człowiekowi pewności siebie jak zgrabny zgryz ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy mogłabyś mi dać kontakt do Twojego ortodonty? Też mnie to czeka i szukam kogoś poleconego w Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że kiedy miałam zakładany aparat nie wpadłam na to żeby grzebać w sieci ;) Kurczę, nic mi nie było. Jedynym problemem było odklejanie się zamków, od czasu do czasu robiły to najchętniej jak byłam na wakacjach, wybitnie daleko od ortodontki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę pamiętać, żeby na wakacjach jeść same miękkie rzeczy!

      Usuń
  11. Ja właśnie noszę, tylko porcelanowy, bo jakoś nie mogłam się przekonać do metalowego (który też kiedyś miałam, kilkanaście lat temu) - wydawał mi się taki mało profesjonalny (pracuję z ludźmi). Już rok mija, jak mam górę, i jakieś pół od czasu założenia dołu... mam nadzieję, że efekty będą tego warte, bo na razie nie jestem przekonana, a po poprzednim "leczeniu" cierpię na brak zaufania. I wtedy też miałam nakładki i zaraz mi się odkształcały i spadały, a zęby błyskawicznie się wykrzywiły, i to nieładnie. Więc ja będę się starać o przyklejany drucik.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj w gronie Aparatek, gratuluję świetnej decyzji :). U mnie też nie było tak źle jak piszą internety. Początek był kiepski, to fakt... I separatory i potem sam aparat... Ale potem comiesięczne wizyty całkowicie bezbolesne. Potem jak zaczęłam nosić wyciągi to nie było już tak wesoło, ale do nich szczęka szybko się przyzwyczajała. Do czasu. Teraz po strippingu muszę nosić podwójne i to jest coś strasznego :( zaliczyłam pierwszą nieprzespaną z powodu bólu noc. Wczoraj to myślałam, że będę wyć z rozpaczy... Teraz na samą myśl o założeniu tych wyciągów łapię doła, ale cóż... Mus to mus.
    Ale mimo to nie chcę szerzyć opinii, że noszenie aparatu to jakaś katorga... To tak bardzo indywidualna kwestia, że pisanie na ten temat w Internecie powinno być zakazane :D. A tak serio to uważam, że warto dzielić się swoimi doświadczeniami, ale trzeba podkreślać, że każdy przypadek jest inny.

    Co do jedzenia to przyzwyczaisz się. Też na początku byłam zaskoczona i załamana, a teraz już nie jest tak źle. Mycie zębów co najmniej 5 razy dziennie strasznie mnie wkurza, ale już chyba się przyzwyczaiłam i pewnie po zdjęciu aparatu też będę myć zęby częściej niż przed nim :).

    Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ale jak to, Ty czytasz mojego bloga? Bo ja Twojego tak! :)) Nie będę ukrywać, że byłaś jednym z moich aparatowych motywatorów!

      Przy okazji zapytam, czy w końcu coś się wyklarowało z Twoim leczeniem - pytam o to ewentualne usuwanie zębów, o którym pisałaś. Sprawdzałam ostatnio, ale chyba nic nowego nie publikowałaś na blogu na temat aparatu.

      Usuń
  13. ale proste zęby wszystko wynagrodzą:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Sama planuję stały aparat na zęby, miałam taki wyjmowany, ale nie sprawdził się. Zęby mnie bolały, nie mogłam jeść śniadań (po nocowaniu w aparacie). Jedyny plus był taki, że nauczyłam się mówić wyraźnie, ponieważ żeby powiedzieć cokolwiek w takim aparacie, trzeba było się bardzo postarać.
    Na przykładzie mojej koleżanki, mogę powiedzieć że warto. Nie mogłam uwierzyć, że jej ząbki tak się zmieniły.
    Z drugiej strony, co to spożywania posiłków. Kolega również nosił aparat i wcinał w zasadzie wszystko. Nawet burgery, tylko prosił o nóż i widelec. A do biegania do łazienki, aby wyczyścić się z resztek, trzeba po prostu przywyknąć.
    Powodzenia i życzę dalej bezbolesnego prostowania :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Co prawda nie wiem jak to jest mieć aparat na zęby aczkolwiek wiem po sobie, że googlowanie w Internecie nie zawsze jest dobre. Masz lekko podwyższoną temperaturę, szukasz w Internecie i nagle okazuje się, że Twoje objawy pokrywają się z kilkoma zupełnie nieuleczalnymi chorobami zazwyczaj egzotycznymi. :D Człowiek wpada w panikę i czuje się dziesięć razy gorzej niż dotychczas... A co do aparatu warto pocierpieć bo potem efekty są fenomenalne! :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja nosiłam aparat jako nastolatka, ale ruchomy, więc wiele nie mogę Tobie pomóc :) Pocieszę Cię jednak, jestem w ciąży i staram się nie czytać internetów do porodu, który ma wypaść planowo 2 września :)))

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja najgorzej wspominam separację, pod koniec już nie wytrzymałam i wytargałam jedną gumkę, na szczęście szczelina była na tyle duża, że bez problemu wszedł w nią pierścień.

    OdpowiedzUsuń
  18. za tydzień max dwa zapomnisz o tym że, masz aparat ;p :) ! tylko nie jedz na mieście jedzenia które ma kapustę ;D . Ja raz kupiłam hamburgera jak miałam aparat. Był napakowany kapustą... myślałam że, do domu nie dojdę tak mi się wszystko poplątało heh do dziś nie jem mam uraz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za rady dotyczące kapusty :D Wiesz co, rzeczywiście już coraz mniej o nim pamiętam - oby tak dalej :)

      Usuń
  19. Ha ha pamiętam siebie po założeniu aparatu dwa dni przepłakałam :P Ale później było lepiej i nigdy nie załowałam swojej decyzji o założeniu aparatu :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wyciski - zrobi mi się niedobrze, obrzygam siebie i asystentkę, nic z tego nie wyjdzie - poszło jak z płatka - fajnie masz... ja niestety nie miałam tego luksusu i stało się, co się stało :)

    moja koleżanka ma teraz aparat i lata na przerwach w szkole zęby myć...

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja bardzo dobrze wspominam noszenie aparatu dwa lata, na początku strasznie mnie bolała głowa zęby, jadlam tylko zupy i serki Danio :) ale potem wszysko przeszło; ) teraz mam ładne proste ząbki i nie żałuje ani jednej godziny z aparatem , koleżanka która nosiłą przede mną aparat powiedziała mi że ja z aparatem na zębach zaczne jeść jablko w całości to znak że niedługo będe miała ściągnięty aparat i tak też sie stalo, albo np jak z aparatem potrafiłam zuć gume albo jeść słonecznik ; ) pozdrawiam ;) Madzia

    OdpowiedzUsuń
  22. O, to ja się wypowiem, bo jutro być może zdejmą mi wreszcie to narzędzie tortur z górnego łuku! :D Na dole jeszcze zostanie, ale to nie jest już takim wielkim problemem. Najbardziej bolały mnie właśnie te gumki-separatory przed założeniem. Ortodontka i jej asystentka dziwiły się, mówiły, że to niemożliwe - że bardziej boli aparat. A jednak. Potem zęby już raczej nie bolą - to jak bardzo bolą zależy od tego, jak mocno nastawi się aparat. Raz - już po roku noszenia, albo i więcej - tak został nastawiony ten aparat, że musiałam brać tabletki przeciwbólowe przez 2 dni, bo każde dotknięcie choćby okolic tych bolesnych zębów skutkowało prawie że zwijaniem się z bólu, a jedzenie było niemożliwe. Jeśli chodzi o obcieranie jamy ustnej i języka - w moim przypadku to odchodzi i przychodzi, nie wiem do końca dlaczego, bo nie jest do nawet skorelowane z wizytami u ortodonty. A wydłubywanie resztek jedzenia jest prawdziwą katorgą, to prawda. I osad. Najgorszy jest osad - mimo że myłam zęby 3 razy dziennie i używałam szczoteczki pęczkowej, wyglądałam, jakbym nie myła zębów od roku! Potrzebowałam piaskowania co pół roku, a nie powinno się tego robić częściej niż co rok, więc musiałam zainwestować w dobrą szczoteczkę elektryczną i odpowiednie końcówki. Ale warto, więc trzymam kciuki za twoją ortodontyczną przygodę! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje i mam nadzieję, że już dziś cieszysz się pięknym uśmiechem bez drutów :) Ja na szczęście już miałam szczoteczkę elektryczną, dokupiłam tylko specjalne końcówki do aparatów.

      Usuń
  23. Kwestia bólu, to tak jak wspomniał ktoś wyżej, kwestia indywidualna. Raz, że każdy ma inny próg bólu; a dwa, że ból jest uzależniony od rodzaju wady zgryzu. Jeśli ma się tylko krzywe zęby to boli inaczej niż wtedy, gdy ma się również wadę samej szczęki( wiem z doświadczenia). Ja, na przykład cierpiałam niemiłosiernie po założeniu aparatu przez tydzień, a potem przez dzień za każdym razem po założeniu mocniej ściągających drutów. Z czasem ból się zmniejszył, ale ile ja w tym czasie leków zjadłam to jest masakra( w tym też właśnie ketonalu :) ).
    A co do jedzenia to faktycznie jest to problem- polecam jogurty do jedzenia poza domem.
    "Magicznej" zdolności jedzenia w taki sposób żeby resztki nie pozostawały na aparacie niestety nie opanowałam, a jest to dodatkowo utrudnione przy wyciągach i innych rodzajach gumeczek... A! Wyżej napisałaś, że masz aparat estetyczny. Po 2,5 roku użytkowania takowego muszę powiedzieć, że się trochę przebarwiły zamki(najprawdopodobniej wina herbaty i ketchupu :) ),wiec polecam uważać z kolorowymi produktami, a wtedy będziesz cieszyła się dłużej niewidocznym aparatem.
    Nawet, jeśli ktoś nie ma tyle szczęścia, co Ty i odczuwa ból czy inny dyskomfort naprawdę warto się trochę pomęczyć dla efektu, jaki się otrzyma. Życzę krótkiego i dalej bezbolesnego noszenia aparatu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak jak jest w planach, ściągnę aparat po 1,5 roku i nie zdąży mi się przebarwić :) Unikam typowo barwiących rzeczy, takich jak curry, kurkuma czy buraki, ale herbaty nie potrafię sobie odmówić. Dzięki!

      Usuń
  24. Moja koleżanka miała podobny problem, nic ją nie bolało, za to nie mogła jeść nic na mieście, bo resztki pokarmu wchodziły jej między zęby a aparat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja postanowiłam, że będę po prostu chodzić do takich miejsc, gdzie można te zęby umyć, i w weekend już w dwóch lokalach po posiłku poszłam z kosmetyczką do łazienki :)

      Usuń
  25. Przy wyciskach silikon może spłynąć do gardła i wtedy naturalną reakcją jest odruch wymiotny. Ale to nie oznacza od razu fontanny jak w "Egzorcyście" :-D

    Ja od roku myję zęby po każdym posiłku. Nie jest to zbyt uciążliwe, bo jem 3 razy dziennie (Montignac). Ale już parę razy mnie pytali, czy mam bulimię, więc teraz noszę szczoteczkę w przezroczystej kosmetyczce, żeby nie było wątpliwości :-P

    1,5 roku szybko minie! :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Moje leczenie również trwało 18 m-cy i wspominam je w sumie całkiem przyjemnie. Mój ortodonta mawiał, że nie ma prostych zębów, każdy zgryz ma jakiś tam defekt. Wiem, że różne są do tego podejścia, ale on nie leczył góry nie lecząc dołu i na odwrót. Ale już na pierwszej wizycie obiecał, że moje życie z prostymi zębami będzie łatwiejsze. I miał rację. Odkąd pamiętam, zawsze wstydziłam się swojego uśmiechu. Jestem posiadaczką dużych zębów, które w połączeniu z krzywizną, stanowiły niezbyt ciekawy widok. Wcześniej "leczyłam się" aparatem zdejmowanym, ale umówmy się, to nigdy nie da dobrych rezultatów, jeśli nie nosi się go cały czas i jeśli nosi go dziecko ;p Na stały zdecydowałam się na 2 roku studiów, zachęcona przez koleżankę z roku, której metamorfoza przekonała mnie, że teraz albo nigdy.
    Jeśli chodzi o samo leczenie, dziś już nie pamiętam dokładnie tych strasznych "katuszy" związanych z posiadaniem aparatu na zębach, a wierz mi jestem jedną z tych osób, które z bólu wyły nocami do księżyca, co miesiąc po wizycie i regulacji aparatu znów mnie bolało, a woskiem lepiłam się przez okrągłe 1,5 roku ;p na nikogo wówczas nie mogłam liczyć tak, jak na ten wosk :D Przygód z odklejonym zamkiem nie miałam ani razu (tyle szczęścia w tym temacie), ale swoje przeżyłam. Dziś w dalszym ciągu noszę aparat retencyjny, ale tylko na noc i tylko 2 razy w tyg, ale dzięki temu wiem, że nic się nie krzywi, a niestety zęby mają tendencję do ponownego cofania się.
    Co do wertowania internetu, nie robiłam tego, bo jakoś chyba nie przyszło mi to do głowy - znajoma nosząca aparat wyjaśniała mi wszystko na bieżąco. Ten błąd popełniłam niestety jakieś półtora roku temu, kiedy okazało się, że muszę pozbyć się ósemek, które najprawdopodobniej nigdy się nie wyrżną (przed rozpoczęciem leczenia były jedynie zawiązki zębów), ale kiedy jednak by się im odwidziało, wówczas zniszczyłyby całe leczenie. Tego, czego się wtedy dowiedziałam, nikt mi już nie zabierze :D Czego Ci życzyć? Tego, aby leczenie przyniosło oczekiwany efekt i w dalszym ciągu było powodem tak miłych rozczarowań, jak te, o których piszesz :) Pozdrawiam, Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak obszerny komentarz :) Ja też nosiłam zdejmowany aparat jako dziecko, choć "nosiłam" to chyba za duże słowo, bo robiłam wszystko, żeby go nie zakładać. Aparat założyłam między innymi po to, żeby nie musieć wyrywać ósemek (panicznie się tego boję), podobno wszystkie mają się zmieścić :)

      Usuń
    2. Też nosiłam aparat ruchomy w pierwszych latach szkoły podstawowej, ale ja byłam totalnie obowiązkowym dzieckiem-mutantem i mam obecnie bardzo równe zęby, co jest warte moim zdaniem każdego poświęcenia. Dlatego trzymam kciuki za Was wszystkie, bo choć ja mam to już za sobą, to doskonale pamiętam wszelkie wyrzeczenia (oraz meganieprzyjemne robienie wycisków, chociaż u mnie obyło się bez pawia ;) )...

      Usuń
    3. Ja bardzo źle wspominam robienie wycisków do ruchomego aparatu. Łzy ciekły mi po twarzy, babka się na mnie darła, ogólnie dramat. Na szczęście od tamtej pory minęło kilkanaście lat i teraz takie rzeczy się już chyba nie zdarzają.

      Usuń
  27. Super, będę śledzić Twoje poczynania z aparatem :) Ja miałam aparat na noc taki ruchomy jak byłam mała.

    OdpowiedzUsuń
  28. hehe ja oglądałam filmiki porodowe i odechciało mi się

    OdpowiedzUsuń
  29. Ja mam aparat od około miesiąca i przez pierwszy tydzień zęby bolały mnie tak, że w zasadzie nie mogłam nic jeść. Teraz jest już dużo lepiej, także myślę, że ból albo jego brak to bardzo indywidualna kwestia. Z jabłkami dalej mam troszkę problemów ale jestem na dobrej drodze, a co do gumy to żuję i nic się nie dzieje:). Teraz odkleił mi się zamek i byłam przerażona ale nic się strasznego nie stało, za dwa dni idę do gabinetu go przykleić. A wosk to faktycznie bardzo dobry przyjaciel!
    Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja za miesiąc zdejmuje. U mnie bolało od początku do końca, 3-5 dni po każdej wizycie, różnie raz tylko nie mogłam jeść twardszych produktów a czasem nie mogłam zasnąć (wystarczył Ibuprom). Mam masę znajomych, których nic nie bolało, nawet się zastanawiałam dlaczego mnie tak boli. Ortodontka mówiła mi że mam wrażliwe uzębienie i moje zęby miały sporą drogę do pokonania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak się zastanawiam, czy po prostu przez lata okropnych problemów z zębami nie uodporniłam się trochę na ich ból i przez to jestem mniej wrażliwa. Jeśli tak, to przynajmniej na tyle się to przydało ;)

      Usuń
  31. Jak dla mnie aparat to najlepsze co może być. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie miałam krzywaki... a teraz, po aparacie - idealnie proste :) W końcu pozbyłam się kompleksu i polecam wszystkim :)

    OdpowiedzUsuń
  32. mnie na początku nie bolało, dopiero przy zmianie drucika na mocniejszy :D rpzez parę dni, potem znowu luz, potem przy kolejnej zmianie kilka dni czułam itd itp. :)
    ale ogólnie aparat to coś wspaniałego

    OdpowiedzUsuń
  33. Jezuuu :)) dziekuje Ci za ten post! Ja dzis ode zakladac a mam jutro wylot do Francji i tak sie balam ze te wakacje zmienia sie w pieklo bo to samoo mam co Ty! Naczytalam sie o tych wyciskach... O tych separatorach ze jaki bol ze to tamto, a na razie nic nie czuje zero bolu i czekam tylko az zalożą mi druciaki :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ja we wrześniu zdejmuję. Dół mam zdjęty od wiosny, za dwa miesiące pozbywam się góry.
    Ból chyba zależy od wady - miałam strasznie stłoczone zębiska (jedynki nachodziły na siebie), a w dodatku potężny tyłozgryz. Po założeniu aparatu ból był straszny - przez pierwsze dwa tygodnie jadłam tylko rzeczy zmiksowane oraz jogurty. Później było już z górki. Źle wspominam też założenie pierścieni - obtarły mi policzki tak, że krwawiłam i w środku miałam gule ze spuchniętego mięsa. Ale po paru dniach wszystko przeszło. Czasami podrażniały mnie też haczyki na wyciągi - pamiętam jak kiedyś śluzówka policzka nadziała mi się na haczyk i nie mogłam otworzyć ust:D

    OdpowiedzUsuń
  35. Czy masz gdzieś zdjęcie przed i po? bo to zwykle robi wrażenie i determinuje ludzi do noszenia drucików na zębach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną jeszcze rok z aparatem na zębach, więc myślę, że zdjęcia przed-po pojawią się, kiedy skończę leczenie.

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.