Jak już kilka razy wspominałam, niedługo lecę do Włoch. Nie mogę uwierzyć, że za trzy dni będę już w Rzymie! Oczywiście moja walizka wciąż jest pusta, a ja zamiast zabrać się za pakowanie, spisuję listę zakupów. Nie pisałam jeszcze o tym szerzej na blogu, ale od początku nowego roku jestem na kosmetycznym odwyku i w ciągu ostatnich kilku miesięcy byłam w drogerii zaledwie kilka razy i to zwykle po niezbędniki takie jak waciki czy pasta do zębów. Teraz mam zamiar pozwolić sobie na większe zakupy, w końcu wyjazd za granicę jest do tego idealną okazją. Najbardziej zainteresowana jestem oczywiście markami, których nie ma w Polsce: Urban Decay, Too Faced, NARS, Lush.
Jeśli chodzi o Urban Decay, do tej pory miałam okazję przetestować tylko dwa produkty tej marki - bazę pod cienie i paletę Naked 2 - i oba znalazły się w moich ulubieńcach ubiegłego roku. Mam ochotę na kolejną paletkę, ale jeszcze nie zdecydowałam, czy wybrać trzecią wersję Naked, czy może postawić na zestaw produktów do modelowania twarzy.
Właśnie wykańczam wspomnianą wyżej bazę Urban Decay i koniecznie potrzebuję czegoś nowego. Spokojnie mogłabym kupić ponownie ten sam produkt, ale równie wiele dobrego słyszałam o odpowiednikach marek NARS i Too Faced, więc pewnie zdecyduję się na któryś z nich.
W Rzymie na pewno odwiedzę sklep Lush, żeby kupić szampon do włosów w kostce. Do tej pory zużyłam już dwie sztuki tego produktu i taka forma szamponu zdecydowanie odpowiada mi bardziej niż płynna. Zainteresował mnie również żel pod prysznic, który podobno pachnie lasem i świeżo skoszoną trawą - muszę go wypróbować! Na pewno wrzucę do koszyka kilka produktów do kąpieli, ale nie jestem jeszcze zdecydowana na nic konkretnego. Planuję też zakup jednej z bardzo chwalonych kostek do masażu.
Jeśli byliście kiedyś we Włoszech i możecie mi dać jakieś dobre rady, na co jeszcze warto zwrócić tam uwagę, będę wdzięczna! Co prawda mam nadzieję, że moja lista nie zacznie się niekontrolowanie wydłużać, ale wasze uwagi na pewno się przydadzą :)
Śledźcie mojego instagrama, żeby być na bieżąco z tym, co robię we Włoszech. Mam nadzieję, że od czasu do czasu uda mi się złapać gdzieś wifi.
Em
Kiko, kiko, kiko!
OdpowiedzUsuń@cammie, zupełnie zapomniałam o Kiko, dzięki!
OdpowiedzUsuńW trakcie zeszłorocznej wycieczki do Włoch nie znalazłam nic ciekawego :/ W Polsce są zdecydowanie bardziej ciekawe kosmetyki. Przywiozłam jedynie mój ukochany żel pod prysznic Palmolive z masłem Shea, którego w Polsce nie ma od kilku lat.
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka Ci się szykuje :)
OdpowiedzUsuńDM też powinien być we Włoszech.
nie ma. Jest Acqua&Sapone, Tigotà cos na miare Rossmana
UsuńPotwierdzam, nie ma. Ale za to jest Sephora z niedostępnymi w Polsce markami :)
UsuńNa pewno warto odwiedzić Kiko :)
OdpowiedzUsuń@Słonecznik, DM we Włoszech? Pierwsze słyszę, jesteś tego pewna?
OdpowiedzUsuńDobre kosmetyki ma też Deborah. W Polsce dostępna acz trudno a mają bardzo fajną kolorówkę.
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwą posiadaczką obu Tych paletek Naked i jestem bardzo zadowolona choc wad trochę jest.. :/
OdpowiedzUsuńMi się marzą paletki Naked :) Udanej podróży:)
OdpowiedzUsuńNaked chodzi za mna od kilku miesiecy... ale czy mi potrzebna?:D
OdpowiedzUsuńRzuć okiem na Deborah i Kiko :))
OdpowiedzUsuńSama jestem za granicą, ale póki co o zakupach mogę pomarzyć :D
OdpowiedzUsuńUdanego wyjazdu! :)
Kiko
OdpowiedzUsuńKolorówka Marc Jacobs
Laura Mercier
Kiehl's
John Masters Organics
Dr. Hauschka
Jo Malone
Życzę udanego pobytu w Rzymie. Też się wybieram. :) Pozdrawiam serdecznie.
@ESM Beauty, pewnie nie, ale czy to coś zmienia? :D
OdpowiedzUsuń@Monika, dzięki za przypomnienie o Jo Malone! W takim razie mam nadzieję, że obie miło spędzimy tam czas :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam przywieźć sobie z Rzymu kosmetyki PUPA (u nas są, ale mniejszy wybór i droższe), ale... nie było ich w żadnej drogerii, jakie odwiedziłam! Międzynarodowe sieci miały wszystkie możliwe firmy poza tymi włoskimi. Ostatecznie poszłam do drogerii La Gardenia, gdzie Pupy było niedużo, ale za to wyszłam z przepiękną paletką Deborah (też włoskie). Tak że polecam tę sieć - jedna na pewno jest na Via del Corso, w samym centrum, po prawej stronie idąc od Piazza Venezia :-)
OdpowiedzUsuńBaw się dobrze :-)
@Olga Cecylia, dzięki, zaznaczam to miejsce na mapie! :)
OdpowiedzUsuńJa myślę, że jeszcze warto odwiedzić Kiko, niektóre produkty mają całkiem fajne :)
OdpowiedzUsuńMój ukochany Rzym <3 też wracam tam w tym roku, już 5 raz :) Na swoim wyjeździe będę szukała serum Kiehl's, które polecała Nissiax. Bardzo chętnie zobaczę co upolujesz i może w lipcu sama się skuszę :)
OdpowiedzUsuń@88macola, ja nawet nie wiem, który to mój raz w Rzymie, ale też pewnie z piąty :) Tylko że ostatnio byłam 6 albo 7 lat temu.
OdpowiedzUsuńNie byłam we Włoszech ;) Co do UD, to myślę, że lepiej zrobisz inwestując w FLUSHED, niż kolejnego odgrzewanego kotleta aka NAKED 3 ;)
OdpowiedzUsuńMiłego pobytu ;)
ojj, chciałabym tą paletkę! A jeszcze bardziej chciałabym mieć okazję do jakiś zakupów kosmetycznych za granicą w jak najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńKiko! ;) Mają fajne kosmetyki i świetne ceny na promocjach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam grass:) nawet na początkach bloga o nim pisałam!
OdpowiedzUsuńJeśli wstąpisz do Lush-a to polecam Ci takie mydełko w formie plastelinki. W Niemczech nazywa się ono Fun Rosa a w Angli Fun Pink. Zapach obłędny, można nim myć ciało i włosy a ciało pachnie kilkanaście godzin po myciu. Poza tym weź jakąś kulę do kąpieli np. Dragon Egg. cudo!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak Ci zazdroszczę tych Włoch!
OdpowiedzUsuńKoniecznie próbuj włoskiego jedzenia. Pyszne jest! Lodów musisz spróbować. We Włoszech mogłabym się żywić tylko lodami (choć resztę też mają pyszną).
^TO się wypowiedziałam o kosmetykach. Hehehe ;-)))
@Sandra Dzikowska, nie słyszałam do tej pory o tym mydle, dzięki za polecenie :)
OdpowiedzUsuń@Una, za pizzą nie szaleję, ale mam zamiar żywić się głównie lodami :)
OdpowiedzUsuńJak odwiedzisz Lush to koniecznie zajrzyj do Kiko - to taki włoski Inglot bardzo bardzo polecam, świetne zwłaszcza lakiery i pomadki :-)
OdpowiedzUsuń@annawoj83, dzięki, na pewno tam wstąpię :)
OdpowiedzUsuńKiko! A oprócz tego Too Faced (cienie przede wszystkim), Nars (Laguna i Orgasm).
OdpowiedzUsuńPoszukaj tez kolorówki z lokalnych marek, bo miałam kiedyś włoskie wypiekane cienie i były niesamowite.
@Monika, mam jedną paletkę Too Faced i bardzo ją lubię, więc na pewno przyjrzę się innym cieniom. Na pewno też zerknę na róż Nars Orgasm :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, właśnie! Nie możesz zapomnieć o Kiko! :)
OdpowiedzUsuńJa byłam w Rzymie dwa lata temu i baaardzo miło wspominam ten wyjazd. Zazdroszczę, ale tak pozytywnie! Życzę udanej podróży i pobytu! :)
Jest dużo ciekawszych rzeczy do robienia we Włoszech niż kupowanie kosmetyków ;) Ale co kto lubi :) Pozdrawiam i życzę udanego pobytu w tym zachwycającym miejscu!
OdpowiedzUsuńWłochy są cuudowne, bardzo ci zazdroszczę wycieczki ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie kup lakiery z KIKO. A gdzie planujesz kupić produkty NARS?
OdpowiedzUsuńAle zazdrooooość! LUSH! Przywiozłabym chyba całą hurtownię! :D
OdpowiedzUsuń@PysznaToskania, poważnie? Nie wpadłam na to i cały wolny czas spędziłam w drogeriach ;)
OdpowiedzUsuń@BlogBy Izis, lakierom się oparłam, ostatnio jestem wierna essie. Za to kupiłam 3 wspaniałe kredki :) NARS jest w Sephorach (nie wszystkich), niestety nie było mojego odcienia korektora, a bardzo mi się spodobał :(
OdpowiedzUsuń