środa, 3 kwietnia 2013

Marzec w dziesięciu punktach

1. Najważniejszy wpis
... a nawet trzy. Nietrudno zgadnąć, że największą popularnością cieszyły się te ze swatchami nowości essence (klik, klik) i Catrice (klik).

2. Książki
  
Na książki Cobena miałam fazę od zeszłego roku i chyba właśnie nadszedł czas, żeby zrobić sobie od nich przerwę. W marcu przeczytałam dwie jego powieści pod rząd i choć wcale nie były gorsze od innych, jakoś mniej mnie zaangażowały. Problem tkwi prawdopodobnie w tym, że schemat wszystkich książek tego autora jest bardzo podobny, więc lepiej jest je sobie dawkować. Dodatkowo mam wrażenie, że tytuły są im przydzielane zupełnie losowo, bez związku z treścią. Obie oceniłam na 4/6.
W kilka dni połknęłam też kolejną powieść Camilli Lackberg. Świetna, trzymająca w napięciu do samego końca. Zarwałam kawałek nocy, bo musiałam dotrzeć do ostatniej kartki, inaczej bym po prostu nie zasnęła. Polecam jak wszystkie poprzednie tej autorki - 5/6.

3. Filmy i seriale
  
Zauważyłam, że ostatnio filmy oglądam właściwie tylko w kinie. Każde włączenie czegoś na laptopie kończy się zaśnięciem w ciągu pierwszych piętnastu minut. W kinie jest inaczej, wiadomo. W marcu udało mi się pójść tam trzy razy.
Najpierw wybrałam się na Polowanie. Już od jakiegoś czasu czekałam na polską premierę (jakiś rok po światowej, wiadomo jak jest) i nie zawiodłam się. Film był mocny, bardzo realistyczny i ogromnie dający do myślenia. Polecam każdemu, świetne kino - 9/10
Zupełnym przeciwieństwem okazała się Róża, która z całkowicie nieznanych mi powodów ma wszędzie wysoką ocenę i zbiera same świetne recenzje. Przyznam, że w pewnym momencie zastanawiałam się nawet nad wyjściem z sali, ale jakoś wytrzymałam do końca. Na mnie ten film, który porusza przecież ciężki temat, nie zrobił żadnego wrażenia i nie wzbudził spodziewanych emocji. Na ekranie pojawiały się kolejne brutalne sceny, ale nakręcone w tak nietrafiający do mnie sposób, że nie sposób było się w to wczuć. Zawiodłam się ogromnie i obiecałam sobie, że już zawsze przed pójściem do kina będę oglądać trailery - 4/10.
W zeszłym tygodniu wybrałam się na Władzę i przyznaję, że był to taki wybór z braku wyboru. Chciałam gdzieś wyjść wieczorem, ale żaden tytuł nie wydawał mi się super ciekawy. Nie zawiodłam się, był to przeciętny thriller, dobrze się go oglądało, ale niewiele wniósł - wiecie, taki co to za rok nie będę już mogła sobie przypomnieć, o co dokładnie w nim chodziło. Niezbyt wymagająca rozrywka - 7/10.
I wreszcie serial, pierwszy od czasu Suits, któremu udało się mnie wciągnąć. Wiem, że jestem sto lat za wszystkimi z sięganiem po Grę o tron, ale zawsze jest dobry czas na nadrabianie zaległości! Kończę oglądać dostępne odcinki i czekam na nowy sezon. 8/10

4. Ciekawe miejsca w sieci
Postanowiłam trochę zmienić ten punkt i od tej pory będę wspominała wam też o ciekawych miejscach w sieci, na które w ostatnim miesiącu trafiłam. Pierwsze, które mi przychodzi do głowy to post Anwen o tym, jak zrobić koka bez użycia spinek i gumek. Coś wspaniałego, od teraz życie będzie zdecydowanie łatwiejsze :)

5. Najlepszy zakup
Po wielu latach znalazłam w końcu trencz, który nie jest na mnie za długi. Dział dziecięcy Zara, 149 zł. Wiosna mogłaby więc przyjść, żebym miała okazję gdzieś w nim wyjść.













6. Podróże
A i owszem, dzięki zaproszeniu na koncert Justina Biebera miałam okazję przejechać się do Łodzi i choć w drodze powrotnej (noc i jakieś minus piętnaście stopni) tysiąc razy obiecałam sobie, że już nigdy nigdzie nie pojadę przy ujemnej temperaturze, jednak cieszę się, że tak wyszło. Bo okazji do wyjazdów ostatnio jak na lekarstwo, a mi dobrze robi wyrwanie się choć na chwilę poza Kraków.

7. Miejsca w Krakowie
Kolejna zmiana, w końcu o jedzeniu i tak piszę zwykle pod kątem konkretnych miejsc.
 
W marcu całkiem przypadkiem trafiłam do dwóch nowych miejsc na gastronomicznej mapie Krakowa. Pierwszym z nich był Corner Burger (Kazimierz), w którym spodobało mi się wszystko - wystrój, menu, obsługa i ceny. Jest mniej i taniej, niż w moim ulubionym MoaBurgerze i choć to właśnie Moa wciąż jednak pozostaje najlepszym miejscem z hamburgerami, polecam Cornera także.
Jako wielbicielka naleśników nie mogłam nie wstąpić też do Pana Naleśnika (ul. Dolnych Młynów). Przyciągnął mnie wystrój - przepiękne wnętrze! Miła obsługa i całkiem niezły wybór, jednak jeśli chodzi o wersje na słodko, zdecydowanie wygrywa Kolanko (ul. Józefa). Będę czasem wpadać, może uda mi się znaleźć w menu jakiś wyjątkowy smak, ale ze względu na atmosferę, a nie samo jedzenie.

8. Muzyka
Cały marzec upłynął mi pod znakiem Spotify. Pewnie jako jedna z ostatnich osób na świecie dowiedziałam się o tym programie, ale i tak warto o nim wspomnieć. Wcześniej muzyki słuchałam poprzez YouTube, teraz jest znacznie wygodniej. Dzięki Spotify odkryłam też mój hit miesiąca, Biffy Clyro - Many of Horror. Zespół zagra na sierpniowym Coke Live Music Festival, więc oczywiście od razu po tym ogłoszeniu postanowiłam, że kupuję bilet.

9. Ulubione produkty kosmetyczne
W ostatnim miesiącu miałam trzech zdecydowanych ulubieńców. Moja cera kompletnie ześwirowała i w uporaniu się z nią pomagały mi dwa produkty - kojący tonik Celia oraz mgiełka The Body Shop, którą spryskiwałam twarz po nałożeniu podkładu, dzięki czemu nie odznaczał się on tak bardzo na mojej przesuszonej skórze. Trzeci produkt to tusz do rzęs L'Oreal Double Extend, który po kilku miesiącach od otwarcia zaczął czynić cuda i to do tego stopnia, że osobnik płci męskiej (!) zwrócił na to uwagę i zapytał, czy dokleiłam sobie sztuczne rzęsy :)


10. Marzec w obrazku
znalezione u www.ich4pory.pl

Idea publikowania obrazka na dany miesiąc bardzo mi się spodobała, więc może i wy podrzucicie linki do internetowych znalezisk, które ostatnio was rozbawiły? :)

Em