środa, 8 czerwca 2016

Jasne podkłady drogeryjnych marek – Rimmel, Maybelline, Bourjois, Lirene, Catrice, Pharmaceris

Ostatni weekend spędziłam na Blog Conference Poznań, miałam więc czas, żeby pomyśleć trochę nad kierunkiem rozwoju bloga. Do głowy wpadła mi myśl, której nie mogłam się pozbyć – brakuje mi tego, od czego zaczynałam, czyli tematów kosmetycznych. Ostatnio jest ich tu jak na lekarstwo, a przecież ta tematyka wciąż mnie kręci. Co prawda nie testuję już tak wielu produktów jak kiedyś, ale mimo wszystko wciąż koleżanki właśnie do mnie kierują często pytania, kiedy szukają dobrego tuszu czy podkładu. Postanowiłam więc działać i przynajmniej przez jakiś czas ponownie skupić się na kosmetykach, choć oczywiście inne tematy również będą się pojawiać.

Na początku postanowiłam zmierzyć się z tematem wyboru jasnego podkładu. Jeszcze dziesięć lat temu znalezienie w drogerii produktu, który pasowałby do typowej polskiej urody, graniczyło z cudem. Jeśli jakaś firma zdecydowała się w końcu wypuścić jasny odcień, informacja o tym od razu roznosiła się po internecie. Nie wiadomo czemu, ale producenci woleli stawiać na ciemne, zwykle wpadające w pomarańcz kolory. Na szczęście w ostatnich latach sporo się zmieniło i jasny podkład można bez problemu znaleźć już nie tylko wśród marek selektywnych (choć ekstremalnie blade osoby wciąż mogą mieć z tym problem). W swoich zbiorach posiadam w tym momencie osiem (tak, tak, żadna ze mnie minimalistka w tym względzie!) najjaśniejszych (lub prawie najjaśniejszych) dostępnych odcieni poszczególnych produktów. Zapraszam do szybkiego przeglądu, który – mam nadzieję – pomoże wam w zakupach.



Na powyższym zdjęciu widzicie cztery najjaśniejsze podkłady, jakie posiadam.


  • Rimmel Match Perfection 010 LIGHT PORCELAIN
Kupiłam ten produkt specjalnie po to, żeby za jego pomocą rozjaśniać ulubiony, ale za ciemny podkład. Trwała wtedy promocja -50% w Rossmannie, a ja szukałam czegoś bardzo, bardzo jasnego. Rimmel Match Perfection w odcieniu 010 był najjaśniejszym podkładem w całej drogerii, dlatego go wybrałam. Być może na powyższym swatchu tego nie widać, ale ma on chłodny odcień z różowymi tonami. Niestety nie wiem, jak sprawdziłby się nakładany samodzielnie, ale na KWC ma sporo dobrych opinii (średnia ocena 3,7/5).

  • Lirene My Color Code ZIMA
To najjaśniejszy podkład, jaki kiedykolwiek miałam. Jest bardzo, bardzo jasny – dla mnie nawet za jasny, dlatego nie miałam okazji go dobrze przetestować. Na KWC opinie są podzielone – sporo osób narzeka na jego kiepską trwałość, ale znalazło się też kilka dziewczyn, dla których ten produkt jest hitem. Pewne jest to, że w sprzedaży nie ma wielu tak jasnych odcieni, więc mimo wszystko warto go wypróbować, jeśli wszystko inne okazuje się za ciemne.

  • Maybelline Super Stay 24h 05 LIGT BEIGE 
To nowość na drogeryjnych półkach, intensywnie przeze mnie testowana w ostatnich tygodniach. Nie spełnił wszystkich moich oczekiwań, ale udało mi się go trochę rozpracować i oceniam go na mocne 3/5. Wykończenie jest trochę zbyt matowe, pudrowe – pomaga nałożenie podkładu gąbeczką, a nie pędzlem lub palcami. Ogromny plus za bardzo jasny, nieciemniejący odcień 05 Light Beige (ma widocznie różowe tony). Krycie jest średnie, odpowiednie raczej na co dzień, nie na większe wyjścia. Niestety, podkład się ściera, i to chyba nawet bardziej niż poprzednie produkty, których używałam. Moim zdaniem konieczna jest powtórna aplikacja przed wieczornym wyjściem. Ogólnie fajny, lekki produkt na co dzień, ale niestety nie spełnia wszystkich obietnic producenta.

  • Pharmaceris F Kryjący 01 IVORY
Ten produkt jest z kolei wyraźnie żółty, choć wciąż bardzo jasny. Kryje rzeczywiście imponująco. Niestety, robiłam do niego kilkanaście podejść i większość zakończyła się sięgnięciem po płyn do demakijażu i nałożeniem innego podkładu. Produkt ten ma jedną wadę nie do przejścia – koszmarnie odznacza się na twarzy. I nie chodzi tu o odcień, po prostu zostawia na skórze maskę, która ani trochę nie stapia się z cerą. Jest to widoczne gołym okiem i źle bym się czuła, wychodząc z domu z twarzą krzyczącą „MAM NA SOBIE PODKŁAD” – wiecie, o co chodzi. Próbowałam wszystkiego: aplikacji na lżejszy i bogatszy krem, nakładania palcami, pędzlem, innym pędzlem, zwilżonym pędzlem, mieszania z innymi fluidami; nawet pomieszany pół na pół z lekkim kremem tonującym wciąż zostawiał ten nieestetyczny efekt. Ostatecznie musiałam pogodzić się z tym, że nie jest to produkt dla mnie. Wiem, że wiele osób mających duże problemy z cerą bardzo go chwali, ale ja wolę po prostu lżejsze podkłady.

Kolejne cztery produkty nie są już tak bardzo jasne, choć w większości najjaśniejsze w całej gamie kolorystycznej.



  • Bourjois Healthy Mix 51 LIGHT VANILLA 
To jeden z najbardziej znanych podkładów; jakiś czas temu zmienił opakowanie, ale jest duża szansa, że odcienie pozostały takie same. Kolor 51 jest odpowiednio jasny i odpowiednio żółty. Niestety, nigdy nie byłam jego wielką fanką, bo na mojej skórze dawał zbyt matowy efekt i podkreślał suche skórki. To dziwne, bo produkt ten opisywany jest jako rozświetlający i wiem, że wiele dziewczyn zachwyca się jego naturalnym wyglądam na skórze.

  • Catrice Even Skin Tone 010 EVEN VANILLA
Na początek ważna wiadomość dla bladolicych – najjaśniejszy odcień tego produktu jest bardzo, bardzo jasny, prawie biały. Z tego powodu wyjątkowo skusiłam się na drugi z kolei, czyli Even Vanilla. Ma zdecydowanie żółte tony, dzięki czemu ładnie kryje zaczerwienienia. Producent deklaruje krycie średnie do wysokiego, ale moim zdaniem jest ono raczej średnie w kierunku lekkiego. Bardzo wygodne szklane opakowanie posiada higieniczną pompkę, która dozuje idealną ilość produktu na jedno użycie. Mam go już od kilku miesięcy, ale użyłam zaledwie kilka razy i mam mieszane uczucia. Spodziewałam się trochę lepszego krycia, no i przede wszystkim po jakimś czasie na mojej twarzy widać było sporo suchych skórek, co u mnie właściwie od razu dyskwalifikuje podkład. Dam mu jeszcze jedną szansę, ale nie sądzę, żeby kiedykolwiek trafił do moich ulubieńców.

  • Rimmel Lasting Finish 25h 100 IVORY
Mój ulubiony podkład ze wszystkich tu przedstawionych! Na zdjęciu widzicie prawie pustą butelkę, co jest najlepszym dowodem na to, że bardzo go polubiłam. Nie kupiłam go jeszcze ponownie, bo chcę najpierw zużyć pozostałe produkty, no i uczciwie przyznaję, że nie był podkładem idealnym. Zwykle wyglądał bardzo dobrze, ale czasami odstawiał dziwne numery. No i odcień jest niestety dla mnie trochę za ciemny przez większą część roku, ale ma duży plus za neutralną tonację.

  • Lirene No Mask 01 JASNY
Na koniec zupełna nowość, która trafiła do mnie kilka dni temu. Pierwsze testy na ręce wypadły obiecująco, niestety po kilku minutach z koloru wyszła pomarańczka, której nikt nie chciałby mieć na swojej twarzy. Przejrzałam recenzje na innych blogach i niestety sporo osób na to narzeka, więc bladym osobom radzę jednak trzymać się od niego z daleka.

Jeśli znacie inne jasne podkłady dostępne w drogerii, koniecznie dajcie znać! Z waszych komentarzy na pewno skorzystają osoby, które trafią tu w poszukiwaniu produktu idealnego.

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Bardzo chętnie je czytam i odpowiadam na każde pytanie! Proszę, nie spamuj jednak - nie zapraszaj do siebie i nie podawaj linka do swojego bloga. Znajdę go w Twoim profilu! Dziękuję.