Na początku chciałam podziękować wam za cierpliwość w oczekiwaniu na tę notkę. Wiem, że miała pojawić się już dwa dni temu, ale ponieważ u mnie ostatnio dużo się dzieje (dobrego :) ), nie miałam za bardzo czasu, żeby nad nią popracować. I taka też będzie, trochę niedopracowana, nie wszystkie zdjęcia dobrze wyszły, nie zdążyłam zreperować suchych skórek przy paznokciach i tak dalej, ale mam nadzieję, że mimo to dobrze będzie wam się ją czytało (a raczej oglądało).
W czwartek w Krakowie (Filrity) pojawiła się nowa limitowanka, You Rock! Bardzo się z tego ucieszyłam, bo akurat na nią czekałam i jak widać poniżej, kupiłam wszystko (poza jednym lakierem, który według mnie jest bury i brzydki).
Zacznijmy od palety cieni 01 Rock Chick's Palette.
Paleta zawiera sześć cieni (2,4g), czarną kredkę (1g ) i pędzelko-pacynkę. Kosztuje 17,99 zł i jest ważna 18 miesięcy od otwarcia.
Zacznę od tego, że bardzo podoba mi się opakowanie. Jest poręczne, wykonane z grubej tektury, zamykane na magnes. Cienie w środku chronione są folią, a tasiemka na środku ułatwia wyciąganie kredki i aplikatora.
Bardzo ciężko było mi uchwycić swatche cieni w ostrym dziennym świetle, dlatego trochę się z tym namęczyłam. Tutaj nałożone są na bazę z tej samej limitowanki. Pigmentacja nie jest tak zła, jak by się mogło wydawać, na bazie kolory są dobrze widoczne i myślę, że świetnie będą się nadawać do dziennych makijaży. Mnie najbardziej urzekła mięta. Warto też dodać, że róż (pierwszy z lewej na drugim zdjęciu) jest bardziej widoczny, niestety aparat w ogóle nie chciał go uchwycić.
Czarną kredkę dołączoną do paletki udało mi się już wypróbować na oku. Jest całkiem niezła, ale z pewnością można znaleźć lepsze. Odcień czerni jest wystarczająco czarny, żeby na niego nie narzekać, ale z pewnością smoliście czarnym nazwać go nie można. Trochę się rozmazuje i dość łatwo ściera przy potarciu, ale na wyjazdach, jeśli weźmiemy ze sobą tylko tę paletkę, spokojnie da sobie radę.
Podsumowując, zgadzam się z opiniami, że paletka jest trochę za droga, ale mi wszystko wynagradza opakowanie i sam jej wygląd. Jak wiadomo, jestem kolekcjonerką limitowanek Essence, więc tego produktu nie mogło u mnie zabraknąć. Z pewnością dobrze sprawdzi się na wiosenno-letnich wyjazdach.
Skoro jesteśmy już w temacie oczu, kolejnym produktem jest baza pod cienie 01 Rock Chick's Base.
Ma 2,1 ml, została wyprodukowana w Niemczech, jest ważna 6 miesięcy od otwarcia i kosztuje 9,99 zł.Na skórze zostawia lekką, złotą poświatę z niewielkimi drobinkami. Nie chciałabym się jeszcze wypowiadać na temat jej trwałości, ale jak tylko lepiej ją potestuję, zrobię notkę porównawczą baz, które posiadam (Joko Virtual, My Secret, Catrice, Urban Decay i tej). Z pewnością dobrze wybija kolor nałożonych na nią cieni. Sama ma dość suchą konsystencję, podobną do bazy Catrice. Rozprowadza się ją łatwo, ale trzeba uważać, bo może podkreślać suche skórki na powiekach.
Prawdopodobnie moimi ulubionymi produktami są lipstainy.
Mają 1,8 ml, zostały wyprodukowane w Niemczech, są ważne 6 miesięcy od otwarcia i kosztują 8,99 zł.
Usta bez niczego
01 Let Me In Rose
02 Your Pink Is On Fire
I jeszcze dodatkowo 02 Your Pink Is On Fire & lipgloss XXXL Shine 05 Super Girl
Są naprawdę fajne. Całkiem nieźle się je nakłada, jednak trzeba rozcierać je palcami, bo pisak nie jest tak precyzyjny. Mają okropny, gorzki smak - ale czuć go tylko jeśli przypadkiem poliżemy usta zanim lipstain zaschnie (a zajmuje mu to jakieś 5 sekund). Kolor wtapia się w usta i nie zostawia śladów na niczym (ani nikim ;) ). Według mnie trzeba nałożyć potem jakiś błyszczyk lub choćby balsam, to jeszcze bardziej podbija kolor i usta nie wyglądają na suche. Nie wiem dokładnie ile się utrzymują, ale z pewnością parę godzin. Ja je bardzo polecam. :)
Tradycyjnie już dopadłam też lakiery do paznokci.
Mają 7 ml, zostały wyprodukowane we Francji i kosztują 7,99 zł. Opakowania bardzo ładnie wyglądają, ale trzeba uważać, bo plastik z którego wykonana jest zakrętka jest dość miękki i łatwo może pęknąć przy odkręcaniu.
05 Speed Of Light Blue & 03 Kings Of Mints
Nie wiem dlaczego, ale blady, błękitny odcień 05 wydawał mi się być podobny do mini lakieru H&M... dopóki ich nie porównałam. Do tej pory wydawało mi się, że to właśnie ten z H&M ma jasnoniebieski odcień, ale w porównaniu wygląda zupełnie inaczej. ;) Speed Of Light Blue (2 warstwy) bardzo mi się podoba i myślę, że będzie świetnie wyglądał w lecie. Z kolei Kings Of Mints (świetna nazwa!) jest kopią lakieru z poprzedniej limitowanki, Blossoms etc... Na zdjęciu widać jednak, że nałożony dwiema warstwami wciąż trochę prześwituje, I Like jest trochę bardziej kryjący.
04 Let Me In Pink
Wiem, że zdjęcie nie wyszło najlepiej, ale to jedyne na którym kolory są w miarę dobrze oddane. Let Me In Pink podoba mi się chyba najbardziej ze wszystkich tych lakierów, to taki brudny, zgaszony, malinowy odcień. W przeciwieństwie do Love This City nie ma w sobie nic z gumy balonowej. Jest na dodatek dość kryjący, wystarcza jedna warstwa.
02 Love, Peace and Purple
Ten odcień z kolei wyobrażałam sobie zupełnie inaczej. Wydawał mi się dużo bardziej fioletowy, jednak z porównaniu z lakierem Bell wypada bardzo szaro i nijako. Może po prostu nie jest to odpowiedni odcień na tę porę roku i przekonam się do niego kiedy nadejdzie jesień. Ale nazwa jest urocza. :) I dobrze kryje już przy jednej warstwie.
Pielęgnacyjny bonus, czyli mgiełka do ciała Rock Chick's Refresher.
Ma 100 ml, została wyprodukowana w Polsce, jest ważna 12 miesięcy od otwarcia i kosztuje 8,99 zł.
I... naprawdę jest bardzo fajna! Pachnie delikatnie, waniliowo. Nie jest to mocny ani nachalny zapach, wyczuwalny jest przy psiknięciu i chwilę po. Nie traktowałabym tego produktu jako zamiennika dla perfum. Świetnie nadaje się do odświeżenia, kiedy jest nam gorąco, bo rozpyla się idealną, delikatną mgiełką.
Na koniec gadżet do torebki, czyli składana szczotka z lusterkiem.
Kosztuje 5,99 zł i niewiele więcej można na jej temat powiedzieć. :)
Ufff, to już koniec. Czyli zdążyłam z dodaniem notki przed końcem dzisiejszego dnia z czego bardzo się cieszę, bo wiem, że parę z was zastanawia się co kupić z tej limitowanki. Także... zdecydowaliście się na coś? A może moja opinia odwiodła was od jakiegoś zakupu? Chętnie poczytam wasze komentarze!